Strony

sobota, 29 marca 2014

Rozdział 16 - "Mam nadzieje , że..."

~ Notatka pod rozdziałem ~

Justin POV.



Poszedłem dla mnie i Melanie po coś do picia, do baru, który znajdował się na plaży. Gdy podszedłem do miejsca , w którym zamawia się swoje zamówienia , odwróciła się do mnie młoda barmanka. Miała platoniczne blond włosy , niebieskie oczy i szczupłą sylwetkę. Oblizałem usta, widzą widok przede mną. Dziewczyna uśmiechnęła się seksownie, pobudzając moje hormony. Cóż mogę powiedzieć , jestem tylko facetem.
-Heeej. Mogę w czymś pomóc? - zapytała trzepocząc swoimi sztucznymi rzęsami.
-W sumie tak - uśmiechnąłem się. 
-Tak, a co podać? - zapytała piskliwie.
-Po proszę. Ciebie - mruknąłem. 
-Da się zrobić -  położyła swoje ręce na mojej klatce piersiowej sunąc po niej paznokciami.



Potem to już możecie się domyślić co się stało. Melanie weszła do pomieszczenia nie w odpowiednim momencie. Jak nas zobaczyła to na jej twarzy pojawił się odruch wymiotny. Odwróciła się na pięcie i uciekła. Nie dziwie jej się , pewnie sam bym to zrobił, albo pobił tego kolesia , ale mniejsza z tym. Nałożyłem szybko na siebie bokserki i podciągnąłem spodnie na tyłek. Chciałem już wyjść , gdy zatrzymała mnie czyjaś ręka.
-Zostaw ją, masz mnie. Ta suka nie zasługuję na ciebie. - powiedziała , kręcąc na palcu kosmyk swoich włosów. Miałem ochotę ją uderzyć, ale mama nauczyła mnie żeby tego nie robić, a sytuacja z Mel na korytarzu tamtego dnia , cóż poniosło mnie , wiem. 
-Zamknij ryj głupia dziwko! Nie nazywaj jej tak! Jedyne co możesz zrobić to jej zazdrościć, nie dorastasz jej do pięt. - ryknąłem wściekły i zepchnąłem jej rękę z mojego ramienia. Moje oczy po ciemniały a mięśnie się napięły. Widząc to dziewczyna się ode mnie kawałek odsunęła.
-Tak? Taka jest dobra , to ciekawe dlaczego przyszedłeś do mnie, hmm? - położyła ręce na swoich biodrach , wpatrując się we mnie przenikliwie.  Szczerze, sam nie wiedziałem czemu to zrobiłem. Nie wiem czy jestem sfrustrowany seksualnie , czy to przez to , że umarł Jaxo i chce o tym wszystkim zapomnieć. To wszystko mnie przerasta , mam ochotę rzucić się z mostu albo połknąć jakieś prochy , popić dużą ilością alkoholu tak aby się już więcej nie obudzić. Cóż...rozważałem to wiele razy , ale jeszcze się nie zdecydowałem. Nie chciałem zostawić teraz tego wszystkiego mamie wiem , że by się załamała gdyby usłyszała , że umarł jej drugi syn. Zwariowała by, mówię serio. Nawet jeśli zachowuje się w stosunku do niej nie fair , to nie znaczy , że jej nie kocham. Zawsze chciałem byśmy mieli wszystko co najlepsze. Gdy umarł nasz ojciec , a mąż mojej rodzicielki kompletnie się załamaliśmy. Ja musiałem stać się głową rodziny w wieku 16 lat, wtedy powinien się kształcić, rozwijać swoje zainteresowania , chodzić na randki z dziewczynami, a tym czasem wpadłem w tak zwane "bagno" , z którego nie ma ucieczki. Chociaż bardzo bym chciał to i tak nikt mi nie pomoże. Dla mnie nie ma ratunku , jestem ubytkiem społecznym. Wszyscy o mnie gadają , a tak na prawdę nic o mnie nie wiedzą. Choć trudno przyznać, ja też mam uczucia. Tak wiem pieprzony JUSTIN BIEBER ma uczucia. Nie jest mi łatwo, nikomu by nie było w mojej sytuacji, ale muszę sobie radzić. Jak nie ja to kto. Nikt za mnie niczego nie zrobi. Tylko ja jestem kowalem swojego losu i taka jest bolesna prawda. Ja sobie wykopałem dół i teraz to ja w nim siedzę, czy jest droga wyjścia, hmm możliwe , ale wątpię. Może odpycham od siebie bliskie mi osoby , ale to nie znaczy , że ich nie potrzebuję. Mówiąc prościej to tak jakbym prosił ich o pomoc , której nie chce. Wiem zagmatwane to, ale co ja poradzę, ja sam jestem jakiś porąbany. 
-Spierdalaj tania dziwko - syknąłem patrząc prosto w jej oczy i tak po prostu odszedłem , coś czy odszedłem to dobre słowo? Nie , zdecydowanie nie. Ja rzuciłem się się w pościg za brunetką. 
Ujrzałem jej drobne ciało , które zmierzało do swojego auta. Biegłem ile sił w nogach by ją dogonić. Widać z daleka , że nie czuła się najlepiej. Gdy byłem blisko niej , ona odwróciła się do tyłu i w chwili , której mnie ujrzała jeszcze bardziej pobladła. Chciała rzucić sie do ucieczki , ale skutecznie jej to uniemożliwiłem łapiąc ją w tali , przytulając od tyłu. Próbowała się wyrwać, ale moje silne ramiona były zbyt mocno owinięte wokół niej plus ona była częściowo osłabiona co miało dobra i zła stronę. Dobra to ta , że nie mogła się ode mnie uwolnić, co pewnie by uczyniła , gdyby była w pełnej formie. Trzeba jej przyznać , że jest strasznie sprytna, ale wracając. Zła to ta, że to ja ją doprowadziłem do takiego stanu. Wiem to może głupie , ale czułem w pewnym sensie poczucie winy. Bo tak jakby parząc z widoku osoby trzeciej to wydawało by się , że chce ona dla mnie dobrze , ale jeszcze nie doszedłem dlaczego? Jak można zrobić się z dnia na dzień z kompletnie zimnej suki na bohaterkę , która wiecznie ratuje cie w opałach.  

-Puść mnie zboczeńcu!!! - krzyknęła wyraźnie zła, nie mogę jej za to winić, też pewnie bym był zły, gdybym był z jakąś laską na plaży i ona by poszła po picie , nie wracała i ja ją przyłapuje jak obciąga jakiemuś kolesiowi. Tylko ja jestem taki głupi , żeby robić takie rzeczy. Nie pomylcie tego , że jestem jakimś pedałem czy nie wiadomo co. To mi obciągano , ale nie wracajmy do tego. 
Odetchnąłem chwile , a mój oddech się uformował, w końcu zdecydowałem , że się odezwę. 
-Kicia , proszę nie gniewaj się. To nie wyglądało tak jak myślisz. - próbowałem się usprawiedliwić jak bym był jej chłopakiem albo mężem. Wiem to dziwnie zabrzmi , ale chciałem żeby nie była na mnie zła i w końcu mi wybaczyła. Ta za to głośno się zaśmiała zwracając na nas uwagę jakiś przechodnich. Spojrzałem na nich groźnie i od razu odwrócili wzrok.
-Nie nazywaj mnie tak. Nie jestem żadną kicią, do cholery! 
A po drugi wiem co wiedziałam Justin i to mi wystarczy. Wiesz myślałam , że po ostatnich wydarzeniach coś się zmieni w twoim zachowaniu. Myślałam , że zmądrzejesz. Nadzieja matką głupich. Nawet śmierć Jaxona cię niczego nie nauczyła. - powiedziała ostro , wiem , że mówiła szczerą prawdę. Przystanęła na przeciwko niej patrząc się tępo wszędzie tylko nie na nią. 
-Widzę , że właśnie tak rozwiązujesz swoje problemy. Udajesz głupiego , powinnam się tego po tobie spodziewać. Jesteś nie dojrzały , myślisz , że wszystko ci wolno , bawisz się , pijesz po prostu pieprzone high life. 
-Przestań. - powiedziałem ostro dając do zrozumienia by przestała. Moje oczy wyraźnie pociemniały ze złości jaka wstrząsnęła moim ciałem. Jeszcze chwila a będzie nie ciekawie. Gdy jestem wkurwiony to gniew przejmuje kontrole nad moim ciałem , lepiej żeby każdy , który był blisko mnie nie zbliżał się. Mogło by to sie źle skończyć.
-Bo co mi kurwa zrobisz?!? Zabijesz?!?! Nie boje sie ciebie. Robiłam gorsze rzeczy od ciebie. Ty nie dorastasz mi do pięt. W 1% nie jesteś tak dobry jak ja. Mógłbyś się ode mnie uczyć. Pewnie byłeś taką ciotą , że twój ojciec rzucił się z mostu by tylko na ciebie nie patrzeć. Nie zdziwiłabym się. - zaśmiała się gorzko. 
Nie wytrzymałem walnąłem ją otwartą dłonią w policzek. Nie ruszyła się , tylko jej twarz teraz była skierowana w bok przez siłę mojego uderzenia , które swoją drogą nie było małe. Na jej policzku był mocno widoczny czerwony ślad. 
-Nie waż się popierdolona kurwo, więcej o tym mówić, bo może się to skończyć gorzej niż teraz. - warknąłem. Dopiero po chwili dotarło co sie tak właściwie stało. Byłem jeszcze bardziej wkurwiony. Nie na nią tylko na siebie.
-Czego ja się po tobie mogłam spodziewać. Tak jak myślałam. Damski bokser. Sprawia ci to przyjemność bicie kobiet. Jak widzę jesteś jeszcze większym idiotą niż ustawa mogła przewidzieć. Wiesz co? - zapytała 
-Mel....-nie dała mi dokończyć , bo kazała mi się zamknąć ruchem ręki.
-Mam nadzieje , że kiedyś zrozumiesz. 
 Mam nadzieje , że nie będzie w tedy za późno.
 Mam nadzieje , że ktoś ci uświadomi co jest dla ciebie najlepsze. 
 Mam nadzieje , że kiedyś ci się poukłada w życiu. 
 Mam nadzieje , że w końcu dasz radę przełamać barierę i pokazać  prawdziwego siebie. Prawdziwego Justina Biebera. Nie tego ,  którym jesteś , tylko tego tam w środku - wskazała palcem w  miejsc gdzie znajdowało się moje serce.
 Mam nadzieje , że nie uwierzyłeś w to co powiedziałam o twoim  tacie. Nie chciałam tego powiedzieć.
 Mam nadzieje , że mi to kiedyś wybaczysz.
 Mam nadzieje , że wiesz , że nigdy nie chciałam dla ciebie źle. - powiedziała a mnie zamurowało. Czy ja dobrze słyszałem? Ona chciała dla mnie dobrze , a ja się jej tak odpłaciłem. Uśmiechnęłam się smutno do mnie. Po jej policzku spłynęła jedna samotna łza. Otarłem ją kciukiem, w chwili gdy to robiłem ona zamknęłam oczy pod wpływem mojego dotyku. Na prawdę źle się z tym czułem. Dlaczego to ja muszę być tym najgorszym? Dlaczego nigdy nie może chociaż raz pójść tak jak ja bym chciał? Dlaczego los tak mnie każe? A może powinienem powiedzieć Bóg? Odkąd odebrano mi ojca , obraziłem się na Boga. A może teraz on postanowił skrzyżować moje drogi z Melanie. Przecież nic nie dzieje się bez przypadku. Ktoś musi za tym stać. To siła wyższa. Tak mi się przynajmniej wydaje. Nie będę się teraz zagłębiać w te teorie.
-Żegnaj Justin - powiedziała odchodząc, kiedy ja tam stałem w osłupieniu , nie mogąc przetworzyć słów , które teraz powiedziała. 
-Dlaczego mi to robisz? - zapytałem załamującym się głosem. Odkręciła się do mnie z wyraźnym smutkiem na twarzy. I powiedziała coś czego nie chciałem usłyszeć.
-Tak będzie lepiej. Uwierz mi. - odparła i tak po prostu zniknęła.
Moje ciało odmawiało mi posłuszeństwa. Chciałem za nią pobiec, przytulić i powiedzieć , że będzie lepiej, ale nie byłem przekonany do szczerości tych słów. Po chwili osunąłem się i upadłem na kolana , zakrywając twarz rękoma. Tylko ona mnie rozumiała , a teraz nie mam nikogo kto by mnie rozumiał tak jak ona nawet Ryan z Caitlin nie mają tego czegoś co ona ma.



Czy to możliwe , że się zakochałem?




~*~

Za wszelkie błędy w rozdziale przepraszam!
To chyba jedyny rozdział , gdzie pisze tylko i wyłącznie jako Justin. 
Kurcze coś mnie tak na szło do napisania rozdziało. Miałam taki przypływ weny, której nie mogłam doświadczyć wcześniej, dlatego nie było rozdziału przede wszystkim , za co bardzo mocno przepraszam.
Mam nadzieje , że wam się podoba bo skończyłam go pisać po 3 na ranem. 
Szczerze, on wogóle miał inaczej wyglądać i akcja miała być inna, ale ciesze się z tej wersji zobaczymy jak będzie dalej. 
Czy się spodziewaliście końcówki? Tak , ja też nie wiedziałam , że coś takiego napisze. 
I tak nic wam nie zdradzę co będzie dalej.
Chciałam ogłosić wszem i wobec , że nie wiem kiedy następny rozdział. 
I przeprosić , za to , że nie dotrzymuje terminów dodawania rozdziału. Nie wiem , dlaczego się tak dzieje. 
Po prostu chyba muszę sobie wszystko poukładać żeby coś napisać.
I zazwyczaj jak piszę rozdziały dzieje się to w nocy bo tylko wtedy mam wenę , a tak to , to nigdy.
I oczywiście jestem nie wyspana , i mam opieprz od rodziców.
Taaa zawsze im gadam , kiedy biorę laptopa , że robię lekcję. haha co też jest prawdą.

ANONIMY = Podpisać się imię, ksywka, nick od tt!!!!
Byłabym wdzięczna.

Nie długo moje urodziny. Nawet nie wiecie jaka ja jestem szczęśliwa. W końcu stuknie mi 15 :)
Chciałabym w ten dzień dodać rozdział , ale to się zobaczy jak z czasem będzie ;)


Dziękuje za komentarze i ponad 64.000 tysiące wyświetleń.
Wow jesteście niesamowici *.*
#KochamWas


walking-deadth.blogspot.com
my-life-my-world-justinbieber.blogspot.com



Zapisujcie się w zakładce Informowani
Pytajcie mnie o wszystko ---> Ask
Ask Justina ---> ask.fm/JustinDrewBieberHB
Proszę obserwujcie mnie. Odwdzięczam się ;)
Bierzcie proszę mojego bloga do obserwowanych :)
Polecajcie go znajomym.

DO NASTĘPNEGO :*


CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3
To dla mnie na prawdę wiele znaczy. Chce wiedzieć ilu was tu jest.
Dzięki temu na mojej twarzy pojawia się uśmiech.


niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 15 - "Długa historia..."

Justin POV.





-Dlaczego to zrobiłaś? Już drugi raz ratujesz moją dupę. - zapytałem o coś co mnie od początku interesowało. Zapewne każdego by to nurtowało oczywiście jakby był mną, bo przecież my się nienawidzimy więc po co to zrobiła? A wogóle skąd ona wiedziała , że tam jestem albo pytanie co ona tam robiła? Dobra może i jest pyskata itd. , ale żeby chodzić w takie miejsca. Nie wygląda mi ona na osobę , która interesuje się nocnymi klubami. Normalniej mówiąc jaka dziewczyna chodzi do klubu dla mężczyzn? Żadna. Przynajmniej tak mi się wydaje. 
-Ja nie wiem o czym ty mówisz. O matko wiesz zostawiłam w łazience włączone żelazko - próbowała mnie spławić, gdy wstała i chciała uciec złapałem ją za biodra i przerzuciłem sobie przez ramię.
Zaniosłem ją do salonu , rzuciłem na kanapę i usiadłem na niej by nie mogła mi uciec. Uwierzcie nie znam jej zbyt długo , ale wiem , że jest jeszcze sprytniejsza niż ja.
-Złaź ze mnie ty grubasie. - krzyknęła, pomijając to , że olałem to jak mnie obraziła to już mnie zaczęła wkurzać.
-Najpierw odpowiedz - zażądałem 
-Bo jestem matka Teresa z Kalkuty i pomagam takim debilom jak ty - uśmiechnęła się chytrze. Jak nie jestem gruby to jestem debilem czy ona zawsze będzie mnie tak nazywać. To już się robi irytujące, ale muszę się przyzwyczaić bo ona już taka jest. Nigdy nie da za wygraną.
-Nie żartuj dobra - powiedziałem 
-To ty se robisz żarty siedząc na mnie. W tej chwili złaź ze mnie grubasie - miałem już jej powiedzieć , że to co widzi to same mięśnie , ale usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi i ten znajomy głos.
-Jestem! -krzyknął Mike
Wymieniliśmy ze sobą spojrzenia i to co miałem w głowie to tylko jedno. Wkopałem się i to nieźle.
-Kurwa wstawaj szybko - zepchnęła mnie z siebie i pociągnęła w stronę wyjścia na tył domu. Gdy już wyszliśmy ona przycisnęła mnie do ściany domu.
-Słuchaj mnie uważnie bo nie będę powtarzać. Masz iść na około domu i schować się przy moim samochodzie rozumiesz? - zapytała 
-A co z tego będę miał? - zapytałem głupio się uśmiechając
-Nie denerwuj mnie dobra - syknęła
-Uwierz kochanie , że uwielbiam to robić - odparłem 
-Proszę chociaż ten jeden raz posłuchaj się mnie zrób o to o co cie prosiłam - powiedziała
-Cóż o nic mnie nie prosiłaś tylko nakazałaś , ale dobra idę już - poddałem się i poszedłem na około domu i doszedłem do jej auta przykucając przy nim tak aby nie było mnie widać.




Melanie POV.


Gdy tylko sylwetka chłopaka zniknęła mi z oczu, poprawiłam koszule na moim ciele i weszłam do domu. Skierowałam się na salon gdzie siedział mój opiekun. Spojrzał na mnie podejrzliwie , ale ja totalnie go olałam i chciałam pójść na górę , ale zatrzymał mnie jego głos.
-Gdzie się wybierasz młoda damo? - zapytał.Wiedziałam , że mówiąc tak do mnie jest pod denerwowany.
-Cóż właśnie szłam w stronę mojego pokoju ponieważ chciałam się przebrać jak byś nie zauważył - odgryzłam sie mu
-Kto był w domu? - ciągnął dalej 
-Nikt a kto miał być? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie, ale on się głośno zaśmiał i pokiwał głową jakby nie dowierzając w to co powiedziałam.
-Serio? Myślisz , że uwierzę ci w tą gatke. W kuchni są dwa talerze nie umyte i masz na sobie męską koszulkę uważasz , że jak mam swoje lata to jestem głupi? - kurde złapał mnie. 
-Jejciu no Caitlin była u mnie bo pokłóciła sie z chłopakiem wiesz te damskie rzeczy , nie dawno jadłyśmy śniadanie , ale ona musiała iść bo coś tam jej w domu wypadło , a koszula jest Jake'a wiesz tego , którego znasz z Los Angeles , "pożyczył mi ją" - zrobiłam cudzysłów w powietrzu.
-Nie mogłaś tak od razu tylko kłamałaś? - powiedział już spokojniejszy.
-Wiesz , że nie lubię sie spowiadać - odpowiedziałam rozluźniając atmosferę 
-Dobra , idź już do siebie ja muszę po pracować w biurze do później - cmoknął mnie w polik i zniknął w głębi domu
No to przynajmniej to mi się upiekło. Pomyślałam. Wbiegłam na górę i wzięłam szybki prysznic. Od razu po prysznicu , umalowałam się i ułożyłam włosy bym nie wyglądała jak zombi.Ubrałam się w to:





Szybko jeszcze włożyłam do torebki telefon, klucze i portfel oraz spakowałam męską koszulkę , którą zabrałam Jake'owi i supry , które leżały przy łóżku. Zbiegłam po schodach i kierując się do wyjścia z domu krzyknęłam " Wychodzę" żeby wiedział , że nie ma mnie w domu a jeśli nie usłyszał to nie mój problem.



Doszłam do auta i zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu blondyna. No nie stety nigdzie go nie widziałam, albo i stety.
-Jesteś? - zapytałam szeptem 
-W końcu. Wiesz ile ja na ciebie tu czekałem. Co ty tam robiłaś tak długo? - Podniósł się z drugiej strony samochodu.
-Długa historia. Wsiadaj. - rozkazałam. Na szczęście bez żadnych głupich komentarzy wykonał moje polecenie.
Podałam mu bluzkę , którą ze sobą wzięłam i jego buty. On na znak podziękowania uśmiechnął się, jak dla mnie słodko. Odpaliłam samochód i szybko odjechałam z posesji. Jechałam przed siebie , nie wiedząc gdzie się teraz kieruje.
-Gdzie cię podrzucić? - zapytałam 
-Nie chce mi sie iść do domu. Może masz ochotę iść na plaże? - zapytał nie pewnie
-W sumie nie mam nic innego do roboty - odpowiedziałam zgodnie z prawdą , na co chłopak uśmiechnął się szeroko.
-To co na plaże? - zasugerował
-Na plaże - odparłam




Dojechaliśmy na wcześniej omówione miejsce. Wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy do wejścia na plaże. Przekraczając wejście miejsca publicznego zaczęliśmy spacerować po pisku. Po jakimś czasie usiedliśmy nad brzegiem morza  , wpatrując się w niego i nie odzywając się do siebie, ale to mnie nie krępowało wręcz przeciwnie podobało mi się to. Nie opodal znajdywał się na plaży bar. Po chwili Justin zaproponował , że kupić nam coś do picia. Cóż nie miałam nic przeciwko, zgodziłam się. 







Siedziałam już jakiś czas gapiąc się na krajobraz przede mną. Po 10 minutach nie wytrzymałam  i poszłam go szukać. Weszłam do tutejszego baru i zaczęłam się za nim oglądać , ale nigdzie go nie widziałam. Podeszłam do barmana , który stał za ladą  z myślą , że byś może on go widział.
-Przepraszam , chciałabym się zapytać czy nie widziałaś być może takiego ciemnego blondyna , włosy postawione do góry , ciemne oczy. Dobrzy zbudowany , wysoki. Kojarzysz? - zapytałam 
-Taki w czarnej bluzce? - zapytał , na co pokiwałam głową na tak.
-Miał coś zamówić , ale chyba wolał skorzystać z czego innego. - powiedział tajemniczo
-Mów żeś normalnie , bo cię nie rozumiem - powiedziałam głośniej 
-Jest tam na prawo na zapleczu , ale jeśli jesteś jego dziewczyną to nie radzę ci tam wchodzić. Jak by co ja nic ci nie mówiłem - powiedział
-Czy my się kiedykolwiek spotkaliśmy - powiedziałam na co się zaśmiał. Poszłam w tamta stronę. Gdy zbliżałam się drzwi od zaplecza usłyszałam donośny jęk. To nie wróżyło nic dobrego.
Złapałam za klamkę i mocno pociągnęłam w swoja stronę , widok , który ujrzałam był jednym z najochydniejszych w moim życiu. Miałam ochotę wymiotować tam na miejscu. Ale wolałam tego tam nie okazywać. Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam szybko biec w stronę wyjścia z tego miejsca, nawet nie zważałam na wołanie mojego imienia w tej chwili mnie to nie obchodziło. Jedyne czego chciałam to zapomnieć , że wogóle tu przyszłam.  




~*~

Nie sprawdzony zrobię to później!!!
Mam nadzieję , że rozdział wam się spodoba, chciałabym żebyście napisali mi który waszym zdaniem rozdział był jak na razie najfajniejszy.

Dedykuje ten rozdział mojej siostrzyczce Paulince , kochanej , która męczyła mnie żebym szybko dodała rozdział.
This for you <3 

TO BARDZO WAŻNE!
Kochani jest akcja pobijamy rekord na Youtubie.
Chcemy by "Baby" miało pierwsze miejsce!
Jeszcze jest sprawa na twitterze. Chciałabym by każdy kto ma tt pomógł naszej siostrze Anicie , która jest chora by spotkała się z Justinem. Dawajcie RT lub wpisujcie w twittach #JustinMeetAnita
Proszę pomóżmy spełnić naszej siostrze marzenie.


Dziękuje za komentarze ( chociaż trochę się opuściliście , mam nadzieję , że to tylko chwilowe ) i ponad 55.000 tysięcy wyświetleń.
#MuchLove

Proszę wpadnijcie na tego bloga , byłabym wdzięczna za pozostawienie tam chociaż jednego komentarza --->


Zapisujcie się w zakładce Informowani
Pytajcie mnie o wszystko ---> Ask
Ask Justina ---> ask.fm/JustinDrewBieberHB
Proszę obserwujcie mnie. Odwdzięczam się ;)
Bierzcie proszę mojego bloga do obserwowanych :)
Polecajcie go znajomym.

DO NASTĘPNEGO :*


CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3
To dla mnie na prawdę wiele znaczy. Chce wiedzieć ilu was tu jest.
Dzięki temu na mojej twarzy pojawia się uśmiech.

czwartek, 6 marca 2014

Rozdział 14 - "Ja nie wiem o czym ty mówisz..."

Ważna notatka pod rozdziałem!

~*~
Melanie POV.


-To jak panowie może się dogadamy? - zapytałam z chytrym uśmieszkiem.






-Spokojnie, opuśćcie bronie - zwrócił się do swoich "pracowników"
Oni tylko wymienili ze sobą dziwne spojrzenia.
-Kurwa , czy ja się jasno nie wyraziłem! - ryknął mężczyzna, a zaraz po tym bronie celowane we mnie opadły na dół.
-Biorę go i jego dług będzie spłacony - wskazałam na ledwo żyjącego chłopaka na podłodze 
- a twój dług u mnie będzie spłacony - powiedziałam nie opuściwszy pistoletu. 
-Serio? On nie jest warty złamanego grosza a ty chcesz darować mi dług za niego? Chyba musi być jakiś wyjątkowy , że tak go chcesz.
Jak tak go chcesz to bierz , ale następnym razem nie będę miał litości i strzele osobiście mu kulkę między oczy - zaśmiał się złośliwie
-Żebym ja ci zaraz nie strzeliła gdzieś - mruknęłam pod nosem 
-Coś mówiłaś? - zapytał głupio
-Tak , że jesteś zasranym kutasem - powiedziałam i schowałam broń w spodenki z tyłu. 
-Jak zwykle wygadana. Umowa stoi bierz se go , ale byle szybko. Nie trzymam śmieci w biurze. - zaakcentował 
-Tsaaa - mruknęłam i próbowałam podnieść tego biedaka z podłogi. Po wielu staraniach w końcu udało mi się go unieść. Ostatni raz spojrzałam na tego drania , który uśmiechał się jak głupi i wyszłam z pomieszczenia. Gdy zeszłam na dół spotkałam Lucas od razu mi pomógł wynieść go z tego klubu. Usadowiliśmy go z tyłu na tylnych siedzeniach w samochodzie i na wszelki wypadek zapięłam go by nic mu się nie stało. Wiem to dziwnie brzmi. Ja Melanie Bella Carter Toretto oświadczam , że nie wiem co się ze mną dzieje. Dobra koniec z takimi tekstami.
-Dzięki Lu - przytuliłam przyjaciela na pożegnanie 
-Trzymaj się mała - musnął mój polik i zniknął przy wejściu do budynku. Odwróciłam się w stronę samochodu i wsiadłam do niego. Spojrzałam ostatni raz w lusterko i ciężko westchnęłam widząc tego debila. Odpaliłam auto i wyjechałam na ulice.




Po jakimś czasie dojechałam na posesje mojego dotychczasowego domu. Nikogo nie było w nim więc w pewnym sensie było mi to na rękę. Po trudzie jakim było wyjęcie tego ledwo żyjącego chłopaka z auta , pewnie sobie nie wyobrażacie. Po wejściu do domu od razu "skierowaliśmy" się na górę a raczej ja trzymająca go na by nie wypierdzielił się gdzieś po drodze. Dodatkowym utrudnieniem było to , że ten kretyn ciągle coś pod nosem gadał co mnie tylko wkurzało. Zero pomocy z jego strony.


Po wejściu do pokoju , natychmiast ułożyłam blondyna na łóżku, po czym skierowałam się do łazienki po apteczkę i wode. Wróciwszy do pokoju , usiadłam wygodnie na łóżku koło leżącego chłopaka.
Podwinęłam jego koszulkę i oprócz tego , że miał idealny sześciopak to te siniaki nie wyglądały za ładnie.
-Najpierw mnie rozbierasz a teraz ślinisz się na mój widok - mruknął rozbawiony Bieber
-Lepiej się zamknij bo zaraz ja obije ci morde, a tera podnieś się muszę cie opatrzeć - na szczęście brązowooki wykonał moje polecenie i usiadł w pozycji siedzącej na przeciwko mnie. Wyjęłam z apteczki wode utlenioną i wacik. Nalałam trochę na niego i delikatnie przyłożyłam do rozciętego łuku brwiowego chłopaka na co on syknął.
-Nie masz czegoś innego? - zapytał nie zadowolony
-Nie marudź. Powinieneś się cieszyć z tego co dostałeś - warknęłam zła, bo już mnie to dziecko po prostu wkurzało.
-Nie gniewaj się na mnie kicia - zrobił minę 5-latka , co szczerze wyglądało naprawdę uroczo , ale ja się mu omotać nie dam.
-Nie rób takich min bo i tak to ci nie pomorze - powiedziałam , ale nawet nie mogłam dokończyć mojego opatrunku bo coś się do mnie przykleiło.
-Ej no Justin noooo, właśnie wytarłeś w moją koszulkę resztkę krwi - powiedziałam z wyrzutem 
-Ups...nie chciałem - uśmiechnął się głupio
-Zaraz dam ci szczoteczkę do zębów albo jakąś gumę bo strasznie zajeżdża ci z mordy alkoholem - na mojej twarzy pojawił się grymas
-W cale nie jest tak źle - odparł chuchając sobie w rękę 
-Jest jeszcze gorzej niż mógłbyś sobie pomyśleć - zaśmialiśmy się oboje 




Justin POV.


Obudziłem się późnym rankiem w nie znanym mi pokoju. Pierwsze co pomyślałem to What the fuck?!?! Potem pomyślałem , że pewnie znowu z kimś wylądowałem w łóżku , ale po sekundzie dotarło do mnie co się wczoraj stało. Byłem o włos od śmierci. Spojrzałem na swoje ciało i co ujrzałem? Prawa ręka była zabandażowana , na brzuchu miałem widoczne liczne siniaki, nie chce myśleć co mam na twarzy. Doskwierał mi ból głowy i nie czułem się najlepiej. Jedyne co mogłem przyznać to , to , że Ryan miał racje ona wcale nie jest taka zła, no oprócz tego , że ma nie wyparzoną mordę , ale mniejsza z tym. Wstałem z ogromnego łóżka i skierowałem się w stronę drzwi wyjściowych z pokoju. Przeszedłem korytarzem do schodów , którymi zszedłem do holu. Ruszyłem w stronę ogromnego salonu skąd  było wejście do kuchni gdzie ujrzałem stojącą do mnie tyłem brunetkę robiącą śniadanie w męskiej koszuli. Muszę przyznać , że wyglądała nieziemsko. Podszedłem do niej cicho i objąłem od tyłu na co lekko podskoczyła.
-Nie bój się to tylko ja - powiedziałem
-Ty się nie martw ja się ciebie nie boje - powiedziała dumnie
-A powinnaś - odparłem 
-Załatwiłabym ci jednym palcem. A teraz zabieraj te łapy - strząchnęła moje ręce
-Nie tak agresywnie kicia - droczyłem się z nią
-Ja ci dam kicia - powiedziała poddenerwowana
-Co tam robisz? - zapytałem opierając się o blat 
-Co ty taki ciekawski. Zobaczysz - powiedziała uśmiechając się tajemniczo
-Mam nadzieje , że nie chcesz mnie otruć? - zapytałem podejrzliwie
-Nie no coś ty. Jak bym mogła. Jak możesz mnie o coś takiego podejrzewać - powiedziała sarkastycznie , śmiejąc się pod nosem
-Ej to nie było śmieszne - powiedziałem jak dziecko
-Wogóle - praskneła śmiechem
-A idź ty - powiedziałem siadając do stołu , który znajdował się kuchni




Melanie POV.



Po usmażeniu wszystkiego , ułożyłam to na duży talerz. Wcześniej na stole ułożyłam dwa talerze dla mnie i dla Justina , sztućce i sok pomarańczowy. Szłam właśnie w stronę stołu z dużym talerzem naleśników. Po postawieniu go na stole pierwsze co zrobił blondyn to rzucił się na nie jak zwierze. Oczywiście nie odbyło by się bez komentarza , który brzmiał z mojej strony jasno. ŚWINIA. Tak to dobra określenie. Postawiła na stół jeszcze dodatki takie jak: sos klonowy, różnego rodzaju owoce i czekoladę. Ja zjadłam dwa a te prosie dalej żre.
-Dlaczego to zrobiłaś? Już drugi raz ratujesz moją dupę. - zapytał jak już przestał jeść
-Ja nie wiem o czym ty mówisz. O matko wiesz zostawiłam w łazience włączone żelazko - próbowałam wyminąć temat i gdy wstawałam i chciałam pobiec on mnie przerzucił przez ramie , zaniósł do salonu , rzucił na kanapę i usiadł na mnie okrakiem.
-Złaź ze mnie ty grubasie. - krzyknęłam
-Najpierw odpowiedz - powiedział
-Bo jestem matka Teresa z Kalkuty i pomagam takim debilom jak ty - uśmiechnęłam się chytrze
-Nie żartuj dobra - powiedział znudzony
-To ty se robisz żarty siedząc na mnie. W tej chwili złaź ze mnie grubasie - powiedziałam zła , a zaraz po tym usłyszeliśmy zamek , który się otwiera i skrzypnięcie drzwi.
-Jestem! -krzyknął Mike
Wymieniłam z Justinem spojrzenie i pierwsze co przyszło mi do głowy to , to , że czas na ucieczkę.



~*~
Strasznie was przepraszam , wiem zawaliłam , ale nie miałam netu i nie miałam jak dodać rozdziału. 
Mam nadzieje , że to się więcej nie powtórzy i nie zostawię was więcej na tak długi okres czasu.
Jest wasz długo oczekiwany rozdział , mam nadzieję , że wam się spodoba. 
Rozdział nie sprawdzony , zrobię to potem :)

TO BARDZO WAŻNE!
Kochani jest akcja pobijamy rekord na Youtubie.
Chcemy by "Baby" miało pierwsze miejsce!
Jeszcze jest sprawa na twitterze. Chciałabym by każdy kto ma tt pomógł naszej siostrze Anicie , która jest chora by spotkała się z Justinem. Dawajcie RT lub wpisujcie w twittach #JustinMeetAnita
Proszę pomóżmy spełnić naszej siostrze marzenie.


Dziękuje wszystkim , którzy czekali i są ze mną teraz.
Dziękuje również za tak dużą liczbę komentarzy i za ponad 49 000 tysięcy wyświetleń.
#MuchLove



Zapisujcie się w zakładce Informowani
Pytajcie mnie o wszystko ---> Ask
Ask Justina ---> ask.fm/JustinDrewBieberHB
Proszę obserwujcie mnie. Odwdzięczam się ;)
Bierzcie proszę mojego bloga do obserwowanych :)
Polecajcie go znajomym.

DO NASTĘPNEGO :*


CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3
To dla mnie na prawdę wiele znaczy. Chce wiedzieć ilu was tu jest.
Dzięki temu na mojej twarzy pojawia się uśmiech.