Melanie POV.
"Jeden uśmiech i znów będę twój."
Olly Murs
"Jeden uśmiech i znów będę twój."
Olly Murs
Ugryzłam rękę napastnika, jednocześnie w tym samym czasie depcząc mocno jego stopę.Puścił mnie wydając z siebie głośny jęk. Odwróciłam się w jego stronę , widzą twarz osoby, zmarszczyłam brwi ze zdziwienia.
-Ryan, do cholery co ty wyprawiasz?!?- krzyknęłam głośniej niż powinnam , ale nie wińcie mnie, przestraszył mnie na śmierć. Szczerze spodziewałam się kogoś innego, ale....dobra koniec tematu.
-Sorry , nie chciałem cie przestraszyć tylko pogadać. - odpowiedział masując przy tym swoją dłoń, gdzie znajdowały się ślady moich zębów. Trochę za mocno go ugryzłam. Upss Caitlin będzie się wypytywać.
-Ale nie musiałeś mnie tu zaciągać! - wyrzuciłam ręce w powietrze, pokazując na pomieszczenie. Boże co ci faceci mają w tej głowie.
-No przeprosiłem już, nie bądź zła. - bardziej stwierdził niż poprosił.
-Dobra , jak już mnie tu zaciągnęłeś to wytłumacz mi o czym chciałeś pogadać.- zasugerowałam.
-Chodzi o to , że proszę albo bardziej nalegam byś porozmawiała z Justinem. - powiedziała na jednym oddechu.
-Słuchaj , czekaj co? - zapytałam jak głupia.
-Ale co , co? - odparł
-Powtórz bo chyba się przesłyszałam. Myślałam , że powiedziałeś żebym porozmawiałam z Justinem. Hahaha nie na pewno się przesłyszałam , prawda? - zapytałam , bardziej prosząc by tak brzmiała odpowiedź.
-Tak właśnie o to cię poprosiłem. - powiedział.
-Nie. - odparłam krótko , stanowczo i na temat. Kręcąc przy tym głową.
-No proszę cię. Widzisz jak się zachowuje. Jak cie nie było to był bardziej cichy niż przez całe swoje życie. Brakuje nam starego Justina. No wiem , że ty też go polubiłaś. On potrzebuje kogoś takiego jak ty. - już to gdzieś słyszałam
-To samo powiedziała mi Caitlin. - mruknęłam pod nosem , ale pan Ryan ma tak wytężony słuch , że oczywiście musi wszystko usłyszeć.
-Ha widzisz , to nie przypadek! Teraz tym bardziej musisz z nim pogadać! - krzyknął.
-Dobra, dobra pogadam z nim, ale nic nie obiecuje. -Deja vu to mało powiedziane.
-A tak wogóle to co powiedziałeś Caitlin , że gdzie idziesz? - zapytałam , zaciekawiona, tym co miał mi powiedzieć.
-Ach nic takiego. Że zapomniałem telefonu z sali. - zaśmiał się głupio co odwzajemniłam.
-Dobra leć bo się pewnie zamartwia na śmierć. - pchnęłam go żartobliwie w stronę wyjścia.
-Okay, okay, tylko nie zapomnij....
-Tak , tak mam porozmawiać z Bieber'em. - przewróciłam oczami na to.
-Do zobaczenia. - machnął do nie ręką, co powtórzyłam.
Przejechałam ręką po włosach by lekko je wygładzić, po czym skierowałam się do drzwi. Pchnęłam je i wyszłam na korytarz.
Pusto.
Nikogo nie już nie było.
Sprawdziłam godzinę. 15:47. Zastanawiałam się czy aby na pewno iść z nim pogadać. Stop. Obiecałaś, to teraz musisz dotrzymać słowa.
Jechałam autem kierując się w stronę brązowookiego. Zaparkowałam na podjeździe z nadzieją, że zastanę go w domu albo na odwrót, sama już nie wiem. Przez całą drogę miałam w głowie :
"patrz, zakręt", "możesz się jeszcze wycofać" , " nie musisz się nikogo słuchać" ale odpędziłam te myśli. Nie jestem tchórzem.
Przynajmniej tak myślę. Zakluczyłam auto, po czym przystanęłam na przeciwko drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem dwa razy jak ja to zawsze miałam w zwyczaju. Po chwili ujrzała sylwetkę szatyna i jego zdziwione spojrzenie.
-Mogę wejść? - zapytałam , lekko się uśmiechając.
-Czekaj , co. Tak , tak jasne możesz. - wybełkotał , przesuwając się w bok , puszczając mnie przy tym bym mogła wejść.
-Bo ja no cóż , chciałam pogadać. - potarłam swoją rękę ze zdenerwowania.
-Umm okay. Poczekaj chwile. - powiedział i zniknął za rogiem prowadzącym do salonu. Podeszłam bliżej dzięki czemu mogłam usłyszeć lepiej rozmowę.
-Ja zaraz do was zejdę, poczekajcie tu i za żadne skarby nie wchodzicie na górę, dobra?- bardziej zażądał niż po prosił. Zachichotałam cicho na jego stanowczość.
-Dobra! -krzyknęło jego rodzeństwo w tym samym czasie.
Słyszałam jak coś porusza się w moją stronę więc cichutko oddaliła się w swoje poprzednie miejsce by nie podejrzewał mnie o podsłuchiwanie.
-I tak wiem , że podsłuchiwałaś, ale dobra chodź na górę do mnie to porozmawiamy. - odparł , idąc w stronę schodów, po których po chwili się wspinał. Ja żeby nie stać jak idiotka , ruszyłam za nim.
Staliśmy u niego w pokoju dobre 2 minut , wiem bo liczyłam. On ze zdenerwowania drapał się co chwila po karku lub chodził w tą i spowrotem.
-Zapomniałem się ciebie zapytać czy chcesz coś do picia , bo jak tak to pójdę i ci coś przyniosę. - gdy chciał wyjść z pokoju zatrzymałam jego , łapiąc za jego nadgarstek. Odwrócił się w moją stronę z wyraźną skruchą. Poczucie winy zżerało mnie teraz od środka, bardziej niż...dobra nie wiem do czego mogłabym porównać ponieważ ja teoretycznie nigdy nie miałam poczucia winy. Tsa z jednej strony szczęście z drugiej przekleństwo.
-Mela ja chciałem cie przepro.....- nie dałam mu dokończyć , bo przyłożyłam mój wskazujący palec do jego ust , dzięki czemu od razu się zamknęły.
-To ja przepraszam. Nie wiem co we mnie wstąpiło.- powiedziałam.
Oj ty dobrze wiesz co.
Wcale , że nie!
Zazdrośnica z ciebie. Nie mogłaś się pogodzić z faktem , że to ją wybrał.
Oj daj mi spokój.
-Nie , to była moja wina i chciałbym cię jeszcze raz przeprosić. - powiedział smutny.-Wybaczysz mi? - zapytał z nadzieją w oczach, w które szczerze mogłabym się wpatrywać dniami.
-Wybaczę ci jak ty mi wybaczysz, to jak? - zapytałam , szturchając jego bok żartobliwie.
-Dla ciebie wszystko kicia. - puścił mi oczko, uśmiechając się przy tym łobuzersko. Wrócił dawny Justin. Przewróciła oczami na jego nie potrzebny komentarz.
-Co ty masz z tym "kicia" , co? - zapytałam poddenerwowana. Pogodzeni a on już mnie wkurza. Ugh cały Bieber.
-Oj nie złość się tak. Złość piękności szkodzi. - zrobił krok w moją stronę , przez co ja zrobiłam dwa do tyłu.
-Nie słodź mi tu tak Bieber, bo wpadnę w samo zachwyt. - uśmiechnęłam się słodko i wystawiłam ręcę by nie mógł się zbliżyć, ale on bardziej to wykorzystał łapiąc mnie za nadgarstki , odrzucając je w tył, tak , że się zachwiałam , i padłam na łóżko za mną, a on na mnie, przygniatając mnie swoim ciałem. Nagle w pokoju zaczęło się robić strasznie gorąco. Jego twarz była zaledwie kilka centymetrów od mojej , ale z każdą chwilą coraz bliżej. Jego oczy błądziły z moich oczy do ust i tak w kółko. Gdy był już wystarczająco blisko , tak , że jego usta prawie stykały się ze sobą , spojrzał mi w oczy próbując odczytać co się w nich kryję.
-Proszę.....- prosił o pozwolenie , układając rękę na moim policzku , mocniej napierając na mnie, tak , że nie powiem co wbijało się w moje udo.
-Zrób to. - po prosiłam albo raczej brzmiało to jak błaganie, by w końcu zrobił to na co na pewno oby dwoje czekaliśmy długo.
-Ryan, do cholery co ty wyprawiasz?!?- krzyknęłam głośniej niż powinnam , ale nie wińcie mnie, przestraszył mnie na śmierć. Szczerze spodziewałam się kogoś innego, ale....dobra koniec tematu.
-Sorry , nie chciałem cie przestraszyć tylko pogadać. - odpowiedział masując przy tym swoją dłoń, gdzie znajdowały się ślady moich zębów. Trochę za mocno go ugryzłam. Upss Caitlin będzie się wypytywać.
-Ale nie musiałeś mnie tu zaciągać! - wyrzuciłam ręce w powietrze, pokazując na pomieszczenie. Boże co ci faceci mają w tej głowie.
-No przeprosiłem już, nie bądź zła. - bardziej stwierdził niż poprosił.
-Dobra , jak już mnie tu zaciągnęłeś to wytłumacz mi o czym chciałeś pogadać.- zasugerowałam.
-Chodzi o to , że proszę albo bardziej nalegam byś porozmawiała z Justinem. - powiedziała na jednym oddechu.
-Słuchaj , czekaj co? - zapytałam jak głupia.
-Ale co , co? - odparł
-Powtórz bo chyba się przesłyszałam. Myślałam , że powiedziałeś żebym porozmawiałam z Justinem. Hahaha nie na pewno się przesłyszałam , prawda? - zapytałam , bardziej prosząc by tak brzmiała odpowiedź.
-Tak właśnie o to cię poprosiłem. - powiedział.
-Nie. - odparłam krótko , stanowczo i na temat. Kręcąc przy tym głową.
-No proszę cię. Widzisz jak się zachowuje. Jak cie nie było to był bardziej cichy niż przez całe swoje życie. Brakuje nam starego Justina. No wiem , że ty też go polubiłaś. On potrzebuje kogoś takiego jak ty. - już to gdzieś słyszałam
*flashback*
-Na prawdę nie wiesz jak się ciesze. On potrzebuję kogoś takiego jak ty , kogoś kto uświadomi mu co jest złe a co nie. Kto umie postawić na swoje i nie boi się mu sprzeciwić. - powiedziała.
*end of flashback*
-To samo powiedziała mi Caitlin. - mruknęłam pod nosem , ale pan Ryan ma tak wytężony słuch , że oczywiście musi wszystko usłyszeć.
-Ha widzisz , to nie przypadek! Teraz tym bardziej musisz z nim pogadać! - krzyknął.
-Dobra, dobra pogadam z nim, ale nic nie obiecuje. -Deja vu to mało powiedziane.
-A tak wogóle to co powiedziałeś Caitlin , że gdzie idziesz? - zapytałam , zaciekawiona, tym co miał mi powiedzieć.
-Ach nic takiego. Że zapomniałem telefonu z sali. - zaśmiał się głupio co odwzajemniłam.
-Dobra leć bo się pewnie zamartwia na śmierć. - pchnęłam go żartobliwie w stronę wyjścia.
-Okay, okay, tylko nie zapomnij....
-Tak , tak mam porozmawiać z Bieber'em. - przewróciłam oczami na to.
-Do zobaczenia. - machnął do nie ręką, co powtórzyłam.
Przejechałam ręką po włosach by lekko je wygładzić, po czym skierowałam się do drzwi. Pchnęłam je i wyszłam na korytarz.
Pusto.
Nikogo nie już nie było.
Sprawdziłam godzinę. 15:47. Zastanawiałam się czy aby na pewno iść z nim pogadać. Stop. Obiecałaś, to teraz musisz dotrzymać słowa.
Jechałam autem kierując się w stronę brązowookiego. Zaparkowałam na podjeździe z nadzieją, że zastanę go w domu albo na odwrót, sama już nie wiem. Przez całą drogę miałam w głowie :
"patrz, zakręt", "możesz się jeszcze wycofać" , " nie musisz się nikogo słuchać" ale odpędziłam te myśli. Nie jestem tchórzem.
Przynajmniej tak myślę. Zakluczyłam auto, po czym przystanęłam na przeciwko drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem dwa razy jak ja to zawsze miałam w zwyczaju. Po chwili ujrzała sylwetkę szatyna i jego zdziwione spojrzenie.
-Mogę wejść? - zapytałam , lekko się uśmiechając.
-Czekaj , co. Tak , tak jasne możesz. - wybełkotał , przesuwając się w bok , puszczając mnie przy tym bym mogła wejść.
-Bo ja no cóż , chciałam pogadać. - potarłam swoją rękę ze zdenerwowania.
-Umm okay. Poczekaj chwile. - powiedział i zniknął za rogiem prowadzącym do salonu. Podeszłam bliżej dzięki czemu mogłam usłyszeć lepiej rozmowę.
-Ja zaraz do was zejdę, poczekajcie tu i za żadne skarby nie wchodzicie na górę, dobra?- bardziej zażądał niż po prosił. Zachichotałam cicho na jego stanowczość.
-Dobra! -krzyknęło jego rodzeństwo w tym samym czasie.
Słyszałam jak coś porusza się w moją stronę więc cichutko oddaliła się w swoje poprzednie miejsce by nie podejrzewał mnie o podsłuchiwanie.
-I tak wiem , że podsłuchiwałaś, ale dobra chodź na górę do mnie to porozmawiamy. - odparł , idąc w stronę schodów, po których po chwili się wspinał. Ja żeby nie stać jak idiotka , ruszyłam za nim.
Staliśmy u niego w pokoju dobre 2 minut , wiem bo liczyłam. On ze zdenerwowania drapał się co chwila po karku lub chodził w tą i spowrotem.
-Zapomniałem się ciebie zapytać czy chcesz coś do picia , bo jak tak to pójdę i ci coś przyniosę. - gdy chciał wyjść z pokoju zatrzymałam jego , łapiąc za jego nadgarstek. Odwrócił się w moją stronę z wyraźną skruchą. Poczucie winy zżerało mnie teraz od środka, bardziej niż...dobra nie wiem do czego mogłabym porównać ponieważ ja teoretycznie nigdy nie miałam poczucia winy. Tsa z jednej strony szczęście z drugiej przekleństwo.
-Mela ja chciałem cie przepro.....- nie dałam mu dokończyć , bo przyłożyłam mój wskazujący palec do jego ust , dzięki czemu od razu się zamknęły.
-To ja przepraszam. Nie wiem co we mnie wstąpiło.- powiedziałam.
Oj ty dobrze wiesz co.
Wcale , że nie!
Zazdrośnica z ciebie. Nie mogłaś się pogodzić z faktem , że to ją wybrał.
Oj daj mi spokój.
-Nie , to była moja wina i chciałbym cię jeszcze raz przeprosić. - powiedział smutny.-Wybaczysz mi? - zapytał z nadzieją w oczach, w które szczerze mogłabym się wpatrywać dniami.
-Wybaczę ci jak ty mi wybaczysz, to jak? - zapytałam , szturchając jego bok żartobliwie.
-Dla ciebie wszystko kicia. - puścił mi oczko, uśmiechając się przy tym łobuzersko. Wrócił dawny Justin. Przewróciła oczami na jego nie potrzebny komentarz.
-Co ty masz z tym "kicia" , co? - zapytałam poddenerwowana. Pogodzeni a on już mnie wkurza. Ugh cały Bieber.
-Oj nie złość się tak. Złość piękności szkodzi. - zrobił krok w moją stronę , przez co ja zrobiłam dwa do tyłu.
-Nie słodź mi tu tak Bieber, bo wpadnę w samo zachwyt. - uśmiechnęłam się słodko i wystawiłam ręcę by nie mógł się zbliżyć, ale on bardziej to wykorzystał łapiąc mnie za nadgarstki , odrzucając je w tył, tak , że się zachwiałam , i padłam na łóżko za mną, a on na mnie, przygniatając mnie swoim ciałem. Nagle w pokoju zaczęło się robić strasznie gorąco. Jego twarz była zaledwie kilka centymetrów od mojej , ale z każdą chwilą coraz bliżej. Jego oczy błądziły z moich oczy do ust i tak w kółko. Gdy był już wystarczająco blisko , tak , że jego usta prawie stykały się ze sobą , spojrzał mi w oczy próbując odczytać co się w nich kryję.
-Proszę.....- prosił o pozwolenie , układając rękę na moim policzku , mocniej napierając na mnie, tak , że nie powiem co wbijało się w moje udo.
-Zrób to. - po prosiłam albo raczej brzmiało to jak błaganie, by w końcu zrobił to na co na pewno oby dwoje czekaliśmy długo.
~*~
Wcześniej niż podejrzewałam ;)
Rozdział nie sprawdzony!
Irytuje mnie znaczny spadek komentarzy, jak tak dalej pójdzie to rozdziały będą rzadziej dodawane lub wogóle.
Albo ustawie coś takiego:
ilość komentarzy=nowy rozdział
Wszystko leży w waszych rękach!
Dziękuje za komentarze i prawie 110.00 tysięcy wyświetleń!
#MuchLove
Anonim = ksywka,nick,imię.
Zasada!
Będę usuwać z listy informowanych jeśli nie podpiszecie się pod rozdziałem userem z tt lub nie odpiszecie mi mi na ask'u.
Na twitterze wystarczy RT lub Favorite.
Nie chce tracić na to czasu jeśli wielu z was nie docenia mojej pracy.
Zapisujcie się w zakładce Informowani
Pytajcie mnie o wszystko ---> Ask
Ask Melanie ---> ask.fm/MelanieBellaCarterToretto
Ask Justina ---> ask.fm/JustinDrewBieberHB
Polecajcie go znajomym.
DO NASTĘPNEGO :*
CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3
To dla mnie na prawdę wiele znaczy. Chce wiedzieć ilu was tu jest.
Dzięki temu na mojej twarzy pojawia się uśmiech.