Justin POV.
Moim oczom ukazała się okropny widok przez co nie wiedząc
czemu ukłuło mnie gdzieś w pobliżu serca , ale zignorowałem te uczucie
wiedząc , że muszę zrobić to co należy. Podszedłem do łóżka gdzie znajdował się leżący na Mel facet , który ją obmacywał. Szarpnąłem jego ramie dzięki czemu mogłem ujrzeć jego obleśną twarz.
-Co jest kurwa!? Nie widzisz zajęty jestem!!! - krzyknął , przez co wkurwił mnie na maxsa
-Spierdalaj z niej!!! - wrzasnąłem do niego
-Znajdź sobie inną dziwkę - o nie przegiął. Jak już ma ktoś ją obrażać to tylko ja. Wiem to dziwnie brzmi , ale u nas to normalne.
-Zabije cię kurwa - syknąłem i pociągnąłem jego ramie , dzięki czemu zszedł z pół nagiej brunetki. Upadł na podłogę i spojrzał na mnie gniewnie.
-Co jest do jasnej cholery - powiedział zdezorientowany, ale w tej chwili nie słuchałem go. Byłem tak wkurzony , że nie obchodziło mnie teraz nic oprócz tego żeby ten gnój zapłacił za to.
Kopnąłem go nogą w brzuch przez co się zgiął w pół. Złapałem go za kołnierz jego bluzki i walnąłem go z pięści w twarz. Odepchnął mnie i wykorzystał chwile , w której się zachwiałem na wstanie. Podszedł do mnie i walnął mnie ręką w twarz przez co ja się lekko obróciłem. Już miał mi dołożyć , ale w jednej chwili upadł przede mną na kolanach , łapiąc się za krocze. Za nim stała zapłakana i roztrzęsiona Melania. Miała na sobie porwaną sukienkę, dzięki czemu było widać jej czarny stanik. Gdyby widział ją taką w innej sytuacji to rzucił bym się na nią , ale w tej chwili wogóle o tym nie myślałem. Wszystko wskazywało na to , że przyłożyła temu dupkowi. Podszedłem do niej powoli. Jej wzrok spoczął na mnie. Gdy do niej doszedłem wtuliłem jej ciało w siebie. Nie protestowała tylko jeszcze bardziej się we mnie wtuliła. Po chwili przeniosłem ją w stylu ślubnym na łóżku. Położyła się na nim w wygodnej dla niej pozycji. Podszedłem do tego kretyna , wziąłem go za jego bluzkę i wyrzuciłem za drzwi , które potem zamknąłem na klucz by nie mógł tu wrócić. Wróciłem do niej i położyłem się koło niej na łóżku. Przyciągnąłem jej ciało do swojego tak , że leżała na mojej klatce piersiowej. Zaczęła rysować palcem jakieś niezrozumiałe wzorki na moim brzuch a ja zaś wdychałem zapach jej włosów. Był jak narkotyk. Mówię serio. Po jakimś czasie jej oddech się uformował co oznaczało , że zasnęła. Odkryłem jej pojedyncze kosmyki włosów z twarzy i wpatrywałem się w nią jak w obrazek. Czy mówiłem wam już , że ona wygląda jak anioł. Nie? To teraz wam mówię. Wyjąłem telefon z kieszeni i sprawdziłem godzinę. Zegar wskazywał 00:23. Po chwili zastanowienia uznałem , że pójdę spać. Sam sobie się zdziwiłem. Mogłem iść na dół na imprezę i się bawić a potem przelecieć jakąś laskę , ale ja wolałem tu z nią zostać. Z drugiej strony bałem się też , że tamten facet tu wróci. I pytanie. Czemu mnie to wszystko obchodzi? Co ona ze mną robi? Wszystko zaczęło się od dnia, w którym ona przyszła do szkoły. Co by było gdyby wtedy nie wpadła by na mnie na korytarzu. Znalibyśmy się? Może mielibyśmy ze sobą lepszy kontakt, ale czemu mi na tym tak zależy? Tyle pytań a zero odpowiedzi.
Po chwili poczułem jak odpływam. Nie walczyłem z tym , tylko dałem się porwać snowi.
Powędrowałam do łazienki w pokoju. To co zobaczyła w lustrze mnie przeraziło. Rozmazany makijaż na całej twarzy. Podkrążone oczy od płaczu i do tego moje włosy wyglądały jakby przeszło po nich tornado. Nie mówiąc nic o moim stroju. To dopiero była masakra. Połowa sukienki była rozerwana przez co było mi widać stanik. Nie użalając się nad sobą dłużej. Rozebrałam się ze wszystkiego i weszłam pod prysznic. Po 10 minutowy prysznicu od razu o wiele lepiej się poczułam. Włosów nie myłam gdyż nie było takiej potrzeby. Wytarłam się czystym ręcznikiem , który leżał w szafce pod zlewem. Założyłam swoją bieliznę i przywiązałam ręcznik na piersiach. Wyszłam z łazienki i od razu w oczy rzuciła mi się szara bluza blondyna. Podeszłam do niej i spojrzałam w stronę chłopaka czy śpi. Miał zamknięte oczy co wskazywało , że tak. Zsunęłam z siebie ręcznik , który położyłam złożony na krześle i założyłam jego bluzę, która sięgała mi do połowy ud. Muszę przyznać , że ma zajebiste perfumy.
Po chwili poczułam parę silnych rąk na mojej tali. Justin bo było wyczuć po zapachu przytulił mnie od tyłu i ułożył swoją głowę w zagłębieniu mojej szyi , na której złożył delikatny pocałunek.
-Wyglądasz sex'sownie w mojej bluzie - wyszeptał do mojego ucha
-Wiem , a teraz zabieraj te łapy bo nie ręczę za siebie - strąciłam jego ręce ze mnie i odwróciłam się do niego przodem. Zaśmiał się i podniósł ręce w obronnym geście przez co i ja się zaśmiałam.
-Nie tak agresywnie kicia - mówił
-Co ty masz z tą kicia? - zapytałam
-Jak ci się nie podoba to mam coś lepszego. Będę cie nazywał *Angel - powiedział , dzięki czemu się zaśmiałam
-Chciałeś chyba powiedzieć *Devil - odparłam
-Nie. Na na zewnątrz wygląd anioła a wewnątrz diabeł.
-Diabeł jak dla kogo - prychnęłam.
-Dobra nie kłóćmy się dziś okay? - zapytał
-Zgoda, nie mówmy nikomu o tym co się stało wczoraj. A i dziękuję za wczoraj , za to , że mi wczoraj pomogłeś - powiedziałam cicho i spuściłam głowę.
-Nikt nie ma prawa dotykać dziewczyny Justina Biebera - powiedział i zbliżył się do mnie. Poczułam jak podnosi mój pod brudek i patrzy na mnie tak przenikliwie , ale nie odwróciłam wzroku. Jego twarz z każdą chwilą coraz bardziej zbliżała się do mojej twarzy. Jego wzrok ciągle padał to na oczy to na usta. Zanim zdążyłam zareagować jego malinowe usta pokryły moje. Trwaliśmy w tym pocałunku nie wiem ile , ale wiem , że to nie wróżyło nic dobrego. Postanowiłam z czystego rozsądku przerwać "to".
-Nie powinniśmy - powiedziałam cicho
-Um....przepraszam - powiedział speszony jak i zawstydzony. W duchu krzyczałam z radości , że doprowadziłam go do takiego stanu, ale nie chciałam po sobie tego poznać.
-Może zejdziemy na dół zobaczyć co się dzieje i przy okazji znajdziemy Cat z Ryanem - za proponowałam przerywając niezręczną cisze
-Dobry pomysł - odparł od razu , unikając mojego wzroku. To było na prawdę słodkie. Zachowywał się jak chłopak z podstawówki. Jestem ciekawa czy w szkole też tak będzie mnie unikał.
Założyłam moje szpiki , bo w czym miałam chodzić? Sukienkę wyrzuciłam do kosza w pokoju i wzięłam pod rękę torebkę. Wyszliśmy z pokoju i w oczy rzucili nam się śpiący na korytarze ludzie. Pozdrawiam ich w czasie kiedy się obudzą i poczują ten ranny kac , a i pozdrawiam Ryana ze sprzątanie tego burdelu. Dobrze , że wczoraj nie wypiłam dużo. Wracając, zeszliśmy po schodach i ruszyliśmy do kuchni , gdzie spotkaliśmy naszych przyjaciół robiących sobie śniadanie. Gdy nas zauważyli to myślałam , że im oczy za raz wylecą z orbity. Cat wypluła wodę , która znajdowała się w jej buzi na podłogę. Ja z Justinem zaśmialiśmy się pod nosem.
-Czekam na wyjaśnienia - powiedziała wkurzona Cat
-To ja się zmywam - powiedziałam i próbowałam uciec z kuchni , ale pan Bieber musiał mnie przerzucić przez ramie i użerać się z tą ciekawską bestią.
-Nie tak prędko angel - powiedział
-Hej puść mnie, bo..bo ja się śpieszę do domu. Tak pożar wybuchł i muszę tam zaraz być - mówiłam pośpiesznie , waląc go piąstkami w plecy co i tak go nie ruszyło.
-Czekaj to ja podrzucę - powiedział i zaczął biec ze mną na jego plecach do wyjścia
-Wracać tu natychmiast - usłyszałam krzyk Cat z domy jak byliśmy przed posesją , ale kompletnie to zignorowaliśmy. Postawił mnie na ziemi i szybko wsiedliśmy. Odjechaliśmy z piskiem opon, najgorsze było to , że będę musiała tu potem wrócić po swój samochód. Co za pech.
-Mój dom jest w drugą stronę. Zawróć. - powiedziałam do niego , ale on się tylko głupio uśmiechnął
-Nie jedziemy do twojego domu - powiedział tajemniczo
-Nie? - zapytałam głupio jakbym nie wiedziała
-Nie. Pojedziemy do mnie. Mojej mamy nie będzie w domu a ja muszę się zaopiekować rodzeństwem. Pomożesz mi w tym w zamian za wczoraj i będziemy kwita zgoda? - zapytał
-Nooooo zgoda - powiedziałam , dzięki czemu dostałam wspaniały uśmiech chłopaka.
Dojechaliśmy pod dom blondyna. Wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy w stronę drzwi wejściowych. Chłopak otworzył przede mną drzwi i przepuścił mnie pierwszą. Podziękowałam mu lekkim uśmiechem. Po chwili usłyszeliśmy głos jego mamy.
-Justin w końcu jesteś za raz się spóźnię do pracy. Gdzie ty znów szlajał...- miała dokończyć , ale podniosła wzrok i zobaczyła mnie. Rozchyliła usta i przypatrywała nam się nie dowierzając. Szczerze to wyglądało komicznie. Miałam wybuchnąć śmiechem , ale się powstrzymałam.
-Co wy tu razem robicie? - zapytała
-Dzień dobry Pattie. Składa się tak , że uciekliśmy od Ryana i Caitlin żeby nie zaczęli nas wypytywać , dlaczego jestem w bluzie Justina. Wyprzedzając twoje pytanie jestem w niej dlatego , że z Justinem byliśmy na imprezie u Ryana i wylała taka jedna dziewczyna na mnie napój i Justin mi pożyczył ją - mówiłam
-No w porządku. Zostaniesz u nas ? - zapytała miło
-Z przyjemnością - odpowiedziałam grzecznie
-No dobrze dzieci to bawcie się dobrze. Pilnuj ich dobrze - powiedziała z nadzieją
-Nie ma sprawy - odparłam od razu
-Mamo będziemy ich pilnować nie bój się - powiedział zirytowany Justin
-Kochanie mówiłam w szczególności o tobie - odgryzła się jego mama i jak na zawołanie roześmiałyśmy się oby dwie. Chłopak zrobił obrażoną minę pięciolatka. Wygiął dolną wargę i krzyżował ręce na piersi.
-Oj nie obrażaj się mały - powiedziała do niego
-Ty chyba go nie widziałaś - powiedział złośliwie Bieber
-I nie mam zamiaru. Dobra ja lecę , bo się spóźnię. Pa dzieciaki - pożegnała się i zostawiła nas samych w domu, no nie zupełnie.
Blondyn zaprowadził mnie do pokoju jego rodzeństwa. Po wejściu tam nie mogłam się na nich napatrzeć. Byli tacy słodcy. Bawili się razem klockami na podłodze. Gdy nas zobaczyli to od razu rzucili się na szyje Justinowi. Po chili chłopak postawił ich przed sobą i podszedł do mnie. Objął mnie ręką w tali i uśmiechną się w moją stronę.
-To jest Melanie moja...- nie wiedział jak ma mnie określić
-przyjaciółka - odpowiedziałam za niego
-A to jest moja siostra Jazmyn i brat Jaxon - przedstawił ich. Przykucnęłam przy nich. Byli tą sytuacją strasznie zawstydzeni co dodawało im uroku.
-Czyli ty musisz być tą księżniczką , o której tyle mi odpowiadał twój brat - uśmiechnęłam się do niej. Kiwnęła głową na znak , że się zgadza. Odwróciłam się w stronę chłopca, który był podobny do swojego starszego brata.
-A ty musisz być tym najprzystojniejszym chłopakiem na tej Ziemi - powiedziałam do niego
-Ej a co ze mną - upomniał się Bieber
-Ciebie nie ma nawet w pierwszej 100 a ty mi tu wylatujesz "co ze mną" - nabijałam się z niego. W pokoju było słychać śmiech jego rodzeństwa.
-Jesteś bardzo ładna - powiedział chłopiec , ale od razu się zarumienił. Podeszłam do niego i przytuliłam.
-Dziękuje - odpowiedziałam
Po trzech godzinach zabaw takich jak chowanego , berek itd. , byłam szczerze wykończona. Justin dał mi wcześniej jego jakieś za małe dresy i bluzkę od koszykówki. Mówiąc poważnie wyglądałam w tym jak bym worek na siebie założyła , ale mniejsza z tym.
Siedzieliśmy właśnie we czwórkę i oglądaliśmy bajki. Po chwili usłyszałam jak Jaxon głośno kaszle. Zaniepokoiło mnie to.
-Justin co jest Jaxonowi ? - zapytałam
-On jest chory , poczekaj dam mu lekarstwo.
Chłopak dał mu lekarstwo , ale nic nie pomogło. Chłopiec zaczął się dusić. Postanowiliśmy jechać do szpitala. Ubraliśmy dzieci i wybiegliśmy z domu.
-Ja prowadzę - powiedziałam dobitnie
-Co? Nie! - powiedział roztrzęsiony tą sytuacją
-Nie widzisz nie dasz rady teraz prowadzić. Twoim obowiązkiem jest teraz się nim zając - powiedziałam co poskutkowało. Dostałam kluczyki. Bieber usiadł ze swoim rodzeństwem z tyłu. Włożyłam kluczyki i odpaliłam auto. Po 5 minutach byłam już na miejscu, nie licząc tego , że przekroczyłam dozwoloną prędkość i przejeżdżałam na czerwonym świetle. Weszliśmy do budynku szpitala. Ja trzymałam jego siostrę za rękę a on niósł Jaxona na rękach. Jakaś starsza pielęgniarka od razu wzięła od Justina chłopca i poszła gdzieś z nim. Poszliśmy za nią. Próbowali mu na jakiejś sali pomóc , ale nie udawało im się to.
-Jeśli za raz nie odbędzie się operacja to on umrze - krzyknął jakieś lekarz. Może i nie znam długo tych dzieci , ale strasz nie polubiłam można nawet powiedzieć , że pokochałam. Nie chciałam żeby coś im się stało.
-Czemu wy nic nie robicie - krzyknęłam do lekarza , który wychodził
-Ta operacja jest nie opłacana. Trzeba za nią osobiście zapłacić - powiedział zdenerwowany lekarz i odszedł. Spojrzałam na Justin , który siedział przy ścianie płacząc i Jazzy przy nim , która nie wiedziała co się dzieje.
-Tracimy go - krzyknął ktoś z sali na której znajdował się chłopiec.
I w tej chwili nie zastanawiając się dłużej ruszyłam by zrobić to co mi serce podpowiadało. W głowie utknął mi tylko krzyk lekarza tracimy go.
Po chwili poczułem jak odpływam. Nie walczyłem z tym , tylko dałem się porwać snowi.
Melanie POV.
Obudziłam mnie rano promienie słoneczne , który otulały moją twarz. Poczułam po chwili , że na czymś leże. Podparłam się na łokciu by spojrzeć na czym się znajduję. Jakie było moje zdziwienie jak zobaczyłam Justina, ale po chwili przypomniały mi się wczorajsze wydarzenia. Szczerze byłam mu strasznie wdzięczna za to co wczoraj dla mnie zrobił. Nie musiał mi pomagać, a jednak nie zostawił mnie tam samą. Musiałam mu się jakoś odwdzięczyć. Nie mylcie tego z tym , że mu się oddam. Nie co to, to nie. Jeszcze coś wymyśle , ale na razie nie chciałam zawracać sobie tym głowę.
Przypatrywałam się twarzy ciemnego blondyna. Wyglądał na prawdę słodko z roztrzepanymi na wszystkie strony włosami , rozchylonymi ustami z których wydobywało się ciche chrapanie. Po chwili ostrożnie zdjęłam z siebie jego rękę i powoli z niego zeszłam. Powędrowałam do łazienki w pokoju. To co zobaczyła w lustrze mnie przeraziło. Rozmazany makijaż na całej twarzy. Podkrążone oczy od płaczu i do tego moje włosy wyglądały jakby przeszło po nich tornado. Nie mówiąc nic o moim stroju. To dopiero była masakra. Połowa sukienki była rozerwana przez co było mi widać stanik. Nie użalając się nad sobą dłużej. Rozebrałam się ze wszystkiego i weszłam pod prysznic. Po 10 minutowy prysznicu od razu o wiele lepiej się poczułam. Włosów nie myłam gdyż nie było takiej potrzeby. Wytarłam się czystym ręcznikiem , który leżał w szafce pod zlewem. Założyłam swoją bieliznę i przywiązałam ręcznik na piersiach. Wyszłam z łazienki i od razu w oczy rzuciła mi się szara bluza blondyna. Podeszłam do niej i spojrzałam w stronę chłopaka czy śpi. Miał zamknięte oczy co wskazywało , że tak. Zsunęłam z siebie ręcznik , który położyłam złożony na krześle i założyłam jego bluzę, która sięgała mi do połowy ud. Muszę przyznać , że ma zajebiste perfumy.
Po chwili poczułam parę silnych rąk na mojej tali. Justin bo było wyczuć po zapachu przytulił mnie od tyłu i ułożył swoją głowę w zagłębieniu mojej szyi , na której złożył delikatny pocałunek.
-Wyglądasz sex'sownie w mojej bluzie - wyszeptał do mojego ucha
-Wiem , a teraz zabieraj te łapy bo nie ręczę za siebie - strąciłam jego ręce ze mnie i odwróciłam się do niego przodem. Zaśmiał się i podniósł ręce w obronnym geście przez co i ja się zaśmiałam.
-Nie tak agresywnie kicia - mówił
-Co ty masz z tą kicia? - zapytałam
-Jak ci się nie podoba to mam coś lepszego. Będę cie nazywał *Angel - powiedział , dzięki czemu się zaśmiałam
-Chciałeś chyba powiedzieć *Devil - odparłam
-Nie. Na na zewnątrz wygląd anioła a wewnątrz diabeł.
-Diabeł jak dla kogo - prychnęłam.
-Dobra nie kłóćmy się dziś okay? - zapytał
-Zgoda, nie mówmy nikomu o tym co się stało wczoraj. A i dziękuję za wczoraj , za to , że mi wczoraj pomogłeś - powiedziałam cicho i spuściłam głowę.
-Nikt nie ma prawa dotykać dziewczyny Justina Biebera - powiedział i zbliżył się do mnie. Poczułam jak podnosi mój pod brudek i patrzy na mnie tak przenikliwie , ale nie odwróciłam wzroku. Jego twarz z każdą chwilą coraz bardziej zbliżała się do mojej twarzy. Jego wzrok ciągle padał to na oczy to na usta. Zanim zdążyłam zareagować jego malinowe usta pokryły moje. Trwaliśmy w tym pocałunku nie wiem ile , ale wiem , że to nie wróżyło nic dobrego. Postanowiłam z czystego rozsądku przerwać "to".
-Nie powinniśmy - powiedziałam cicho
-Um....przepraszam - powiedział speszony jak i zawstydzony. W duchu krzyczałam z radości , że doprowadziłam go do takiego stanu, ale nie chciałam po sobie tego poznać.
-Może zejdziemy na dół zobaczyć co się dzieje i przy okazji znajdziemy Cat z Ryanem - za proponowałam przerywając niezręczną cisze
-Dobry pomysł - odparł od razu , unikając mojego wzroku. To było na prawdę słodkie. Zachowywał się jak chłopak z podstawówki. Jestem ciekawa czy w szkole też tak będzie mnie unikał.
Założyłam moje szpiki , bo w czym miałam chodzić? Sukienkę wyrzuciłam do kosza w pokoju i wzięłam pod rękę torebkę. Wyszliśmy z pokoju i w oczy rzucili nam się śpiący na korytarze ludzie. Pozdrawiam ich w czasie kiedy się obudzą i poczują ten ranny kac , a i pozdrawiam Ryana ze sprzątanie tego burdelu. Dobrze , że wczoraj nie wypiłam dużo. Wracając, zeszliśmy po schodach i ruszyliśmy do kuchni , gdzie spotkaliśmy naszych przyjaciół robiących sobie śniadanie. Gdy nas zauważyli to myślałam , że im oczy za raz wylecą z orbity. Cat wypluła wodę , która znajdowała się w jej buzi na podłogę. Ja z Justinem zaśmialiśmy się pod nosem.
-Czekam na wyjaśnienia - powiedziała wkurzona Cat
-To ja się zmywam - powiedziałam i próbowałam uciec z kuchni , ale pan Bieber musiał mnie przerzucić przez ramie i użerać się z tą ciekawską bestią.
-Nie tak prędko angel - powiedział
-Hej puść mnie, bo..bo ja się śpieszę do domu. Tak pożar wybuchł i muszę tam zaraz być - mówiłam pośpiesznie , waląc go piąstkami w plecy co i tak go nie ruszyło.
-Czekaj to ja podrzucę - powiedział i zaczął biec ze mną na jego plecach do wyjścia
-Wracać tu natychmiast - usłyszałam krzyk Cat z domy jak byliśmy przed posesją , ale kompletnie to zignorowaliśmy. Postawił mnie na ziemi i szybko wsiedliśmy. Odjechaliśmy z piskiem opon, najgorsze było to , że będę musiała tu potem wrócić po swój samochód. Co za pech.
-Mój dom jest w drugą stronę. Zawróć. - powiedziałam do niego , ale on się tylko głupio uśmiechnął
-Nie jedziemy do twojego domu - powiedział tajemniczo
-Nie? - zapytałam głupio jakbym nie wiedziała
-Nie. Pojedziemy do mnie. Mojej mamy nie będzie w domu a ja muszę się zaopiekować rodzeństwem. Pomożesz mi w tym w zamian za wczoraj i będziemy kwita zgoda? - zapytał
-Nooooo zgoda - powiedziałam , dzięki czemu dostałam wspaniały uśmiech chłopaka.
Dojechaliśmy pod dom blondyna. Wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy w stronę drzwi wejściowych. Chłopak otworzył przede mną drzwi i przepuścił mnie pierwszą. Podziękowałam mu lekkim uśmiechem. Po chwili usłyszeliśmy głos jego mamy.
-Justin w końcu jesteś za raz się spóźnię do pracy. Gdzie ty znów szlajał...- miała dokończyć , ale podniosła wzrok i zobaczyła mnie. Rozchyliła usta i przypatrywała nam się nie dowierzając. Szczerze to wyglądało komicznie. Miałam wybuchnąć śmiechem , ale się powstrzymałam.
-Co wy tu razem robicie? - zapytała
-Dzień dobry Pattie. Składa się tak , że uciekliśmy od Ryana i Caitlin żeby nie zaczęli nas wypytywać , dlaczego jestem w bluzie Justina. Wyprzedzając twoje pytanie jestem w niej dlatego , że z Justinem byliśmy na imprezie u Ryana i wylała taka jedna dziewczyna na mnie napój i Justin mi pożyczył ją - mówiłam
-No w porządku. Zostaniesz u nas ? - zapytała miło
-Z przyjemnością - odpowiedziałam grzecznie
-No dobrze dzieci to bawcie się dobrze. Pilnuj ich dobrze - powiedziała z nadzieją
-Nie ma sprawy - odparłam od razu
-Mamo będziemy ich pilnować nie bój się - powiedział zirytowany Justin
-Kochanie mówiłam w szczególności o tobie - odgryzła się jego mama i jak na zawołanie roześmiałyśmy się oby dwie. Chłopak zrobił obrażoną minę pięciolatka. Wygiął dolną wargę i krzyżował ręce na piersi.
-Oj nie obrażaj się mały - powiedziała do niego
-Ty chyba go nie widziałaś - powiedział złośliwie Bieber
-I nie mam zamiaru. Dobra ja lecę , bo się spóźnię. Pa dzieciaki - pożegnała się i zostawiła nas samych w domu, no nie zupełnie.
Blondyn zaprowadził mnie do pokoju jego rodzeństwa. Po wejściu tam nie mogłam się na nich napatrzeć. Byli tacy słodcy. Bawili się razem klockami na podłodze. Gdy nas zobaczyli to od razu rzucili się na szyje Justinowi. Po chili chłopak postawił ich przed sobą i podszedł do mnie. Objął mnie ręką w tali i uśmiechną się w moją stronę.
-To jest Melanie moja...- nie wiedział jak ma mnie określić
-przyjaciółka - odpowiedziałam za niego
-A to jest moja siostra Jazmyn i brat Jaxon - przedstawił ich. Przykucnęłam przy nich. Byli tą sytuacją strasznie zawstydzeni co dodawało im uroku.
-Czyli ty musisz być tą księżniczką , o której tyle mi odpowiadał twój brat - uśmiechnęłam się do niej. Kiwnęła głową na znak , że się zgadza. Odwróciłam się w stronę chłopca, który był podobny do swojego starszego brata.
-A ty musisz być tym najprzystojniejszym chłopakiem na tej Ziemi - powiedziałam do niego
-Ej a co ze mną - upomniał się Bieber
-Ciebie nie ma nawet w pierwszej 100 a ty mi tu wylatujesz "co ze mną" - nabijałam się z niego. W pokoju było słychać śmiech jego rodzeństwa.
-Jesteś bardzo ładna - powiedział chłopiec , ale od razu się zarumienił. Podeszłam do niego i przytuliłam.
-Dziękuje - odpowiedziałam
Po trzech godzinach zabaw takich jak chowanego , berek itd. , byłam szczerze wykończona. Justin dał mi wcześniej jego jakieś za małe dresy i bluzkę od koszykówki. Mówiąc poważnie wyglądałam w tym jak bym worek na siebie założyła , ale mniejsza z tym.
Siedzieliśmy właśnie we czwórkę i oglądaliśmy bajki. Po chwili usłyszałam jak Jaxon głośno kaszle. Zaniepokoiło mnie to.
-Justin co jest Jaxonowi ? - zapytałam
-On jest chory , poczekaj dam mu lekarstwo.
Chłopak dał mu lekarstwo , ale nic nie pomogło. Chłopiec zaczął się dusić. Postanowiliśmy jechać do szpitala. Ubraliśmy dzieci i wybiegliśmy z domu.
-Ja prowadzę - powiedziałam dobitnie
-Co? Nie! - powiedział roztrzęsiony tą sytuacją
-Nie widzisz nie dasz rady teraz prowadzić. Twoim obowiązkiem jest teraz się nim zając - powiedziałam co poskutkowało. Dostałam kluczyki. Bieber usiadł ze swoim rodzeństwem z tyłu. Włożyłam kluczyki i odpaliłam auto. Po 5 minutach byłam już na miejscu, nie licząc tego , że przekroczyłam dozwoloną prędkość i przejeżdżałam na czerwonym świetle. Weszliśmy do budynku szpitala. Ja trzymałam jego siostrę za rękę a on niósł Jaxona na rękach. Jakaś starsza pielęgniarka od razu wzięła od Justina chłopca i poszła gdzieś z nim. Poszliśmy za nią. Próbowali mu na jakiejś sali pomóc , ale nie udawało im się to.
-Jeśli za raz nie odbędzie się operacja to on umrze - krzyknął jakieś lekarz. Może i nie znam długo tych dzieci , ale strasz nie polubiłam można nawet powiedzieć , że pokochałam. Nie chciałam żeby coś im się stało.
-Czemu wy nic nie robicie - krzyknęłam do lekarza , który wychodził
-Ta operacja jest nie opłacana. Trzeba za nią osobiście zapłacić - powiedział zdenerwowany lekarz i odszedł. Spojrzałam na Justin , który siedział przy ścianie płacząc i Jazzy przy nim , która nie wiedziała co się dzieje.
-Tracimy go - krzyknął ktoś z sali na której znajdował się chłopiec.
I w tej chwili nie zastanawiając się dłużej ruszyłam by zrobić to co mi serce podpowiadało. W głowie utknął mi tylko krzyk lekarza tracimy go.
~*~
Nie sprawdzony, sprawdzę go jutro, bo nie mam dziś siły.
Mam nadzieję , że wam się spodoba :)
Informacja do tych co piszą anonimowe komentarze proszę abyście się jakoś podpisywali np. imieniem, ksywką, nickiem od twittera.
Rozdział dedykuje kochanej i niecierpliwej Gabi , dzięki której rozdział jest dziś a nie w środę :)
Dziękuje kochana za te miłe słowa <33333
Wow pobiliście rekord 47 komentarzy nie spodziewałam się.
Dziękuje za nie i za ponad 24.000 tysiące wyświetleń.
#Kocham #Was
*Angel - anioł
*Devil - diabeł
*Angel - anioł
*Devil - diabeł
Zapisujcie się w zakładce Informowani
Pytajcie mnie o wszystko ---> Ask
Ask Melanie ---> ask.fm/MelanieBellaCarterToretto
Ask Justina ---> ask.fm/JustinDrewBieberHB
Proszę obserwujcie mnie. Odwdzięczam się ;)
Proszę obserwujcie mnie. Odwdzięczam się ;)
Twitter : https://twitter.com/natalusia99
Bierzcie proszę mojego bloga do obserwowanych :)
Polecajcie go znajomym.
Moja siostra założyła bloga , ja jej pomagam jej go prowadzić byłabym wdzięczna gdybyście wpadli i skomentowali.
my-life-my-world-justinbieber.blogspot.com
DO NASTĘPNEGO :*
Polecajcie go znajomym.
Moja siostra założyła bloga , ja jej pomagam jej go prowadzić byłabym wdzięczna gdybyście wpadli i skomentowali.
my-life-my-world-justinbieber.blogspot.com
DO NASTĘPNEGO :*
CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3
To dla mnie na prawdę wiele znaczy. Chce wiedzieć ilu was tu jest.
Dzięki temu na mojej twarzy pojawia się uśmiech.