środa, 27 listopada 2013

Rozdział 5 - "Co ta dziewczyna ze mną robi..."


Justin POV.


Obudziły mnie poranne promienie słońca. Jękłem czując jak moja głowa pęka.  Zamrugałem kilka razy by obraz wokół mnie się wyostrzył. Rozejrzałem się i zdałem sobie sprawę , że nie jestem w swoim pokoju. Spojrzałem w bok i zobaczyłem przykrytą do połowy nagą dziewczynę. Zastanawiałem się co się wczoraj działo. A no tak wyścig , który oczywiście wygrałem. Potem impreza by uczcić moją wygraną na której najebałem się w trzy dupy. No i na końcu wylądowałem w łóżku z tą laską. Wstałem , zdając sobie sprawę , że znów spóźnię się do szkoły. Oczywiście , że zwisało by mi to gdyby nie to , że nie chce robić mojej mamie znów problemów. Nie wiem jak ona może to wytrzymywać. Znalazłem wszystkie swoje ciuchy , które były porozrzucane po całym pokoju. Nie nawiedzę , gdy nawalam się , a potem połowy nie pamiętam lub niczego. Nałożyłem na siebie bokserki, potem zwisające w kroku spodnie szczerze to wszystkie moje spodnie są opuszczone w kroku wracając do tematu gdy miałem zakładać moją koszulkę usłyszałem pomruk budzącej się brunetki. Tylko tego mi brakowało, głupiego gadania. Ubrałem się do końca i miałem wychodzić z pokoju gdyby nie...
-Kochanie gdzie idziesz? - zapytała mnie dziewczyna. Odwróciłem się w jej stronę ciałem. Nie znam jej a już mnie wkurza.
-Nie nazywaj mnie tak rozumiesz? A po drugie to nie twój interes - syknąłem 
-Ale wczorajsza noc? - zapytała rozpaczliwie. Ona myślała , że mnie usiedli. Hahahahahaha głupia, najwyraźniej mało o mnie słyszała.
-Dziewczyno ja nawet nie pamiętam twojego imienia a co dopiero działo się wczoraj. Byłem tak nachlany , a ty to wykorzystałaś nie chcesz żebym zgłosił to na policje co? - spojrzała na mnie przerażona.
-Rozumiesz!!!! - krzyknąłem , gdy nie od powiedziała.
-Ta..a..ak - szepnęła cicho. Uśmiechnąłem się triumfalnie widząc jej prze straszoną minę i wyszłem z pokoju. Ruszyłem na dół schodami , rozglądając się w różne strony. Ogólnie dom może być , ale nie mój styl. Wyszłem z niego. Ucieszyłem się na widok mojego auta, przy najmniej nie musiałem drałować na piechotę. Wsiadłem i odpaliłem auto. Wyjąłem z kieszeni moich spodni i'phone'a , i sprawdziłem godzinę. Jest 8:20. Jeśli się pośpieszę to jeszcze zdążę na drugą lekcje. Ruszyłem w stronę domu, po 10 min byłem na miejscu. Oczywiście jechałem przekraczając dozwoloną prędkość i przejeżdżając na czerwonym świetle, ale kogo to obchodzi. Weszłem do pustego domu, bo rodzeństwo w przedszkolu a mama w pracy czyli w domu dziecko. Jest tak jakby ich opiekunką, ma takie dobre serce, którego na pewno po niej nie odzie dziczyłem. Wziąłem krótki prysznic, szybko przebrałem się i wyleciałem z domu.
Podjechałem pod budynek szkoły. Lekcja trwała jakieś dobre 10 min. Wysiadłem z samochodu i wbiegłem do szkoły. Sprawdziłem plan lekcji jest biologia, którą prowadzi nasza wychowawczyni. Uwielbiam na tej lekcji ją wkurzać. I te jej miny , gdy dla żartów z nią flirtuje. Obrywa mi się czasami za to , ale jest warto. Dobra nie będę się teraz zamyślał bo w końcu nie trafie na tą lekcję. Weszłem do klasy, automatycznie wszystkich wzrok powędrował na mnie. Z wyjątkiem jednego.
-Widzę , że pan Bieber raczył nas odwiedzić - powiedziała nauczycielka. Jest jako jedną z nielicznych nauczycieli co nie boi się na mnie na krzyczeć.
-No widzi pani , tak się za panią z tęskniłem , że nie mogłem wytrzymać i przyjechałem - odpyskowałem 
-Nie wciskaj mi bajeczek Bieber i siadaj na miejsce - powiedziała pani Wilson.
Szłem w stronę ławki , w której siedział Lil Twist. Kolegujemy się dlatego , że należymy do tego samego gangu. Jest spoko gościem.
Już miałem usiąść , gdy usłyszałem głos nauczycielki.
-Żartujesz , nie siadasz z nim. Usiądziesz z ..... - zamyśliła się chwile -Melanie - powiedziała , zadowolona ze swojego wyboru.
-Jak sobie pani życzy - powiedziałem ze sztuczno-słodkim uśmiechem. Usiadłem w ławce obok niej, a ona nadal siedziała i nie zwróciła ani na chwile na mnie uwagi. Miała założone słuchawki na uszach i patrzyła w martwy punkt za oknem. Obczaiłem ją i musiałem jej przyznać , że dziewczyna ma styl. Nie wyglądała na ani za słodką ani za chłopięcą ani na dziwkę jak połowa w tej szkole.Wygląda tak.



 Siedziała w skupieniu , nie poruszając się prawie wogóle. Nie mogłem oderwać od niej wzroku , nie chciałem. Jest coś w niej intrygującego takiego tajemniczego co nadawało jej uroku. Nie wydawała się zwykła dziewczyną , ma coś w sobie czego jeszcze nie widziałem u innej dziewczyny. Nie , nie mówię o tym , że ma zabójczy charakter , ciało bogini i wyparzony język. Chociaż to też mnie w niej pociąga. Czasem zastanawiałem się jak to być normalnym nastolatkiem ,mieć dziewczynę , poznawać normalnych ludzi oraz żyć bez zmartwień, ale po dłuższym zastanawianiu doszłem do wniosku , że to nie dla mnie wole na razie tak jak jest , a dalej to nie ma planów na życie. Pewnie i tak nie pożyje długo. Z zamyśleń wyrwał mnie głos brunetki.
-Widzisz coś ciekawego ? - zapytała spokojnie, ale z wyczuwalnym sarkazmem, nie patrząc nawet na mnie. Speszony odwróciłem wzrok. Co ta dziewczyna ze mną robi?!?! Ja się tak nie zachowuje!!! Nigdy nie zawstydzałem się przy dziewczynie!!! Musze zacząć się normalnie zachowywać przy niej bo może coś o mnie pomyśleć. Od kiedy JA się przejmuje czyimś zdaniem na mój temat!!! Bez żartów, ta dziewczyna mnie kiedyś zabije, może nie fizycznie, ale psychicznie.
Spojrzałem jeszcze raz w jej stronę tym razem z wyczuwalną pewnością siebie. Nadal patrzyła się w krajobraz za oknem. Nie obdarzyła mnie nawet jednym spojrzeniem. Co jest z nią nie tak? Jeszcze żadna dziewczyna mnie tak nie olewała. Musze przyznać , że to źle działa na moje ego. 
-Justin słuchasz? - krzyknęła pani
-No tak, tak - wymamrotałem i spojrzałem na nią
-Tak a co powiedziałam? - zapytała
-No.... nie wiem - powiedziałem
-Jak zwykle. Mówiłam , że idziemy jutro z całą klasą , na tutejszą plaże, chociaż nie zasłużyliście. Jest teraz ciepło i robię wam taki jeden dzień luzu. - mówiłem kiedyś jak bardzo kocham ta babę, jak nie to mówię to teraz. Już nie mogę się doczekać gorących lasek w skąpych bikini. 
-No to ja chce codziennie taki dzień luzu. - powiedziałem szczerząc się od ucha do ucha.
-Nie zapędzaj się Bieber, jak zobaczę u kogo jakiś alkohol to nigdy więcej nigdzie nie wyjdziemy. - powiedziała do mnie , a potem zwróciła się do klasy.
-Niech się pani nie martwi , będziemy grzeczni. - powiedziałem 
-Tak a zwłaszcza ty - westchnęła zrezygnowana i wróciła do prowadzenia lekcji.
Reszta wszystkich lekcji zleciała szybko. Po wyjściu ze szkoły pojechałem do opuszczonego magazynu w lesie. To tam wszyscy z gangu się spotykamy. Musiałem tam jechać bo dostałem sms'a od Mike , że jest sprawa i mam się tam pojawić. Zaparkowałem przed budynkiem i wysiadłem z auta. Weszłem do środka i przywitał mnie zapach alkoholu i marihuany. W środku ujrzałem Lil'a , James'a , Daniela i Mike'a. Wszyscy siedzieli na kanapach przed małym stolikiem. Może i budynek zewnątrz jest okropny , ale w środku wnętrza może po zazdrościć nie jeden gang.
-No siema - powiedziałem głośniej by zwrócili na mnie uwagę 
-O...hej jesteś już to dobrze. Masz twoja kasa za wygranie wyścigu. - powiedział szef, wziąłem od niego białą kopertę gdzie znajdowały się pieniądze i zacząłem przeliczać.
-Jak zawsze nie ufny - powiedział z rozbawieniem 
-Ostrożności nigdy za wiele - od parłem 
-Dobra koniec tych pogaduch. Czas do roboty, musimy pojechać po towar a potem WY musicie go sprzedać. - powiedział i ruszył w stronę wyjścia. Westchnąłem zrezygnowany ,gdyż wogóle nie miałem ochoty dzisiaj się tym zajmować.
-Dobra chodźmy bo nam dupy obrobi to wtedy będziemy mieli - powiedział Lil.
-No racja - powiedzieliśmy z chłopakami i ruszyliśmy za nim. To będzie długi dzień.



Melanie POV.



Po szkole razem z Cat , poszłyśmy do mnie . Na szczęście wujka nie będzie w domu , powiedział , że ma "sprawy" do załatwienia. Nienawidzę być okłamywana , ale na razie dam sobie z tym spokój.Wracając, zaprosiłam ją na takie piżama party. Oglądanie filmów , jedzenie różnych słodkości i plotkowanie. Po wejściu do domu skierowałyśmy się do kuchni , wzięłyśmy dużo słodkości i poszłyśmy do mojego pokoju. Po informowałam wcześniej Marie , żeby nie robiła obiadu i gdzieś sobie wyszła. Nie chętnie się zgodziła , ponieważ tak jak ona to ujęła : "Nie powinnam się zgadać, powinnyście zjeść coś zdrowego a nie jakieś fast foody."
Oczywiście , że nie pozwoliłam jej więcej ze mną dyskutować. Każdy powinien mieć czasami odpoczynek , a ona na niego zasługuje. Więc mówiąc krótko CHATA WOLNA!!! Weszłyśmy do mojego pokoju i wszystkie nasze słodkości położyłyśmy na łóżku, na którym również usiadłyśmy.
-Justin jest na prawdę fajnym chłopakiem tylko trzeba go lepiej poznać - powiedziała. Coś tak czułam , że będzie chciała o tym ze mną gadać.
-Wiesz co to znaczy "zrobić pierwsze dobre wrażenie"? - zapytałam nie czekając na jej odpowiedź kontynuowałam - Tak, to dobrze bo on na pewno nie wyrobił na mnie takiego wrażenia.
-Ale on jest zagubiony , po śmierci ojca totalnie się załamał. Chociaż udawał nie wzruszonego to w środku był jak małe dziecko, któremu trzeba było pomóc. Wdał się w złe towarzystwo. Nie dość , że i tak spotkało go tyle złych rzeczy to problemy finansowe i choroba jego brata. Ja na prawdę nie wiem jak on to wytrzymuje. Chciałabym mu pomóc , ale on od nikogo nie przyjmuje pomocy. Proszę zrozum go , on udaje takiego twardziela. Daj mu szanse , może nie będziecie się uwielbiać , ale szanować. Zrób to dla mnie. - zrobiła minę szczeniaczka. Westchnęłam, ten chłopak na prawdę dużo przeszedł , znam takich ludzi jak on i gdyby nie pomoc innych to na prawdę nie wiem jak by teraz skończyli. Może nie jest jeszcze za późno by pomóc jemu. Sama jestem tego przykładem tylko ja sama zmieniłam swoje nastawienie do życia. Może dać mu szanse.
-Spróbuje , ale nie obiecuje , że to coś da bo jeżeli ja będę się starał to on też powinien. - powiedziałam a zaraz po tym ona rzuciła się na mnie jak lew na swoją ofiarę.
-Boże , dziękuje. Jesteś wielka. - krzyknęła, mocno mnie ściskając.
-Jeśli mnie nie puści to połamiesz mi wszystkie kości - powiedziałam rozbawiona. Puściła mnie ze swojego uścisku i znów usiadła tam gdzie siedziała szczerząc się od ucha do ucha.
-Na prawdę nie wiesz jak się ciesze. On potrzebuję kogoś takiego jak ty , kogoś kto uświadomi mu co jest złe a co nie. Kto umie postawić na swoje i nie boi się mu sprzeciwić. - powiedziała
-Ja nie wiem czy my wogóle zaczniemy normalnie gadać a co dopiero ja mam mu coś uświadamiać. Cat na prawdę nie wierz w to tak mocno , bo nie chce żebyś się zawiodła. - od parłam 
-Rozumiem , ale spróbujesz przy najmniej. Obiecuj - wyciągnęła w moją stronę mały palec jak to robią to przyjaciółki z tych filmów.
-Obiecuje - wyciągnęłam swojego i splątałyśmy je. Wiem , że nie ma odwrotu bo jak ja coś obiecuję to dotrzymuje obietnic.
-Wy jakim stroju kąpielowym idziesz jutro na plaże? Bo ja nie wiem. Nie mam żadnego jakiegoś strasznie fajnego.- powiedziała wyraźnie zasmucona. Jej jak szybko jej się humor zmienia.
-Ja chyba idę w takim typu w zebrę , ale jak chcesz mogę ci coś pożyczyć mam dużo tego.
-Serio? - zapytała z nadzieją 
-Tak choć pokarze ci - wstała i ruszyłam w stronę garderoby. Weszłyśmy a ona zaniemówiła.
-Wow... ja nie mogę, moja szafa to nawet 1/10 tego co ty tu masz 
-Oj nie przesadzaj - powiedziałam rozbawiona.
Po pół godzinie wybrałyśmy dla niej zielone bikini bez ramiączek. Dałam jej to na zawsze bo i tak już w tym nie chodzę. Oczywiście rzuciła się na mnie dziękując. Wróciłyśmy do pokoju i wybrałyśmy film nawet nie wiem o czym był bo razem z Cat gadałyśmy cały czas o głupotach i obżerałyśmy się pizzą wcześniej zamówioną. Po następnej godzinie Morfeusz zabrał nas do swojej krainy.


~*~

No i mamy 5. Trochę długo zwlekałam z pisaniem go , bo na początku nie miałam weny a potem doszła nauka. Mam nadzieję , że wam się spodoba. Następny postaram się wcześniej napisać.
Czekam na szczerą opinie i dziękuje za ponad 3000 wejść i komentarze <3 Oby tak dalej ;)
Nie mogłam się powstrzymać przed dodaniem tego xD ->

Do następnego <3

Zapisujcie się w zakładce Informowani
Jakieś pytania ---> Ask
Proszę obserwujcie mnie. Odwdzięczam się ;)
Bierzcie proszę mojego bloga do obserwowanych :)
Polecajcie go znajomym.



CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 4 - "Zacząłem myśleć o swoim nic nie wartym życiu..."

Justin POV.







Kiedy pierwszy raz na nią wpadłem to trochę żałowałem, że na nią na wrzeszczałem, bo w końcu to ona upadła nie ja. Przyznaję, że najpierw robię a dopiero potem myślę i tak było w tym przypadku. Nigdy w swoim nędznym życiu nie widziałem tak pięknej dziewczyny co ja gadam to bogini sexsu. Jej ciała mogłaby po zazdrościć każda dziewczyna, a jej brązowe tęczówki a w słońcu bursztynowe mógłbym się w nich zatracać godzinami ba nawet dniami. Jezu gadam jak jakiś pieprzony romantyk. Po tym jak mnie przy wszystkich upokorzyła to nie powinna chodzić już po po wierzchni ziemi. Najdziwniejsze było to, że jak na jej drobne ciało miała taką siłę. Gdy napadłem na nią na korytarzu w szkole po tym jak wyszła z klasy niby do "pielęgniarki" to nie widziałem u niej żadnych oznak strachu. Albo jest ona tak dobrą aktorką, że to maskuje , albo na prawdę się nie boi. Oczywiście dostało mi się za to , że ją pocałowałem, ale nie żałuje. Może i nie odwzajemniła pocałunku, ale uważam, że to był najlepszy pocałunek jaki skradłem dziewczynie. Jej usta idealnie pasowały do moich. Nie mówię, że nie całuje się z dziewczynami tylko to , że to było jakieś inne? Nie pytajcie bo sam nie wiem dlaczego. Jestem 100% pewny , że ktoś już jej o mnie mówił, a jeśli tak to wie, że zadzieranie ze mną oznacza same problemy. Jeszcze do tego wszystkiego nie mogę jej nic zrobić. Znaczy mogę, ale Caitlin by mi tego nie wybaczyła. Nie mogła sobie znaleźć innej przyjaciółki tylko JĄ? Rozumiem, że nie chce by jej przyjaciółka przyjaźniła się z nią z mojego powodu , ale ONA! Ale to nie koniec "dobrych wieści" -wyczujcie sarkazm. Mój najlepszy przyjaciel Ryan ją polubił. Nie no masakra jeśli myślą, że odpuszczę to są w wielkim błędzie. Gdy rozmawiałem na stołówce z Ry to powiedział, że skąś ją kojarzy, ale nie pamięta skąd. Mówił mi również, że zaprosił ją na imprezę do niego. Na początku mi to wogóle nie pasowało, ale z czasem ten pomysł mi się spodobał. Jeszcze żadna laska nie oparła się mojemu urokowi, a ona nie będzie wyjątkiem. Już wiem, jak ona może mi wszystko wynagrodzić, ale muszę czekać do piątku. Możecie domyśleć się o co mi chodzi. Moje rozmyślenia zostały przerwane przez pukanie do drzwi.
-Proszę. - krzyknąłem. Do mojego pokoju weszła Jazzy ( młodsza siostra Justina )
-Justy, mama , obiad, na dół - powiedziała słodko się uśmiechając,zachichotałem na dobór jej słów.
-Dobrze księżniczko już idę - wstałem z mojego łóżka, podeszłem do niej , wziąłem ją na ręce na co ona zapiszczała i zeszłem na dół niosąc ją na rękach. W kuchni ujrzałem mojego brata siedzącego grzecznie przy stole i mamę krzątającą się przy nakładaniu obiadu. Odstawiłem Jazz na podłogę i pomogłem mojej rodzicielce . Po nałożeniu wszystkiego , zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść nasz posiłek.
-Justin jak dzisiaj w szkole? - zapytała mnie mama.
-Dobrze , znalazł się ktoś? - zapytałem z nadzieją w głosie. Mój brat jest ciężko chory, nie stać nas na jego leki a co dopiero na operacje, więc czekamy na jakiegoś sponsora.
- Nie stety - odparła. Widziałem jak walczy z chęcią nie rozpłakania się przy nas. Podeszłem do niej i wtuliłem ją w swoją klatkę piersiową.
- Nie martw się, jakoś zdobędę te pieniądze - oczywiście, że nie byłem pewien swoich słów.
- Dziecko wiesz jaki mam stosunek do twojej pracy- odsunęła się ode mnie i zamroziła mnie wzrokiem dobrze , że nie wie co dokładnie robię. Wie tylko , że jest to nie legalne.
- Nie martw się o mnie mamo - nie czekając na odpowiedź poszłem na górę do siebie.
Gdy weszłem do pokoju od razu położyłem się na łóżku. Zacząłem myśleć o swoim nic nie wartym życiu. Mieliście kiedyś tak , że osoba , która była waszym wzorem do naśladowania odeszła? Że ktoś kto był ci najbliższy, ktoś komu mogłeś się wygadać , ktoś komu bezgranicznie ufałeś zniknął? Jeśli tak to masz tak jak ja. I tą osobą był mój tata. Mógłbym się założyć , że na tą chwile jest mną rozczarowany. Nie dziwie mu się. Sam jestem sobą rozczarowany. Kto by chciał mieć syna gangstera, który ściga się w nielegalnych wyścigach  i sprzedaje narkotyki do tego dochodzi imprezowanie, picie , bójki oraz zaliczanie przypadkowej dziewczyny. Wiem, że jest to złe, ale z tego nie można się wyrwać. Jak już w to gówno wszedłeś to w tym gównie zostaniesz. A po za tym muszę pomóc mamie w finansach . Są dwa plusy tego wszystkiego. Pierwszym jest to , że każdy ma do mnie szacunek, wszyscy na ulicy omijają mnie szerokim łukiem. Dlaczego? Bo się mnie boją. A drugi zaś to szybka i niezła kasa. Mógłbym powiedzieć, że przy najmniej mój szef jest co do mnie wyrozumiały. Czasami traktuje mnie jak własnego syna , którego nigdy nie miał, ale nie przesadzajmy jak się wkurzy to lepiej uciekać tam gdzie pieprz rośnie. Ponownie ktoś zakłócił moje myśli. Tym razem był to dźwięk w moim telefonie, który oznaczał,  że dostałem sms'a od...Mike'a mojego szefa.


Od.Mike

 ,, Słuchaj młody masz 30min. Miejsce Central Ave.
Ty VS. Chaz
Stawka 2000
Masz wygrać. Powodzenia"



Do.Mike

,, Jak zawsze "


 Spojrzałem na godzinę w moim telefonie. Jest 21:04. Wow. Przeleżałem 2,5 h na nic nie robieniu. To chyba rekord.
Dojechałem na miejsce lekko spóźniony, ale to nie nowość. Wszystkie pary oczu były skierowane na moje białe lamborghini. Jesteście pewnie zaskoczeni skąd mam tą fure? Mike mi ją dał , bym mógł brać udział w wyścigach , a w zamian za to bierze połowę wygranej. Zaparkowałem na wolnym miejscu i wysiadłem. Usiadłem na masce swojego auta i zacząłem oglądać się za jakąś fajną laską. I jak na zawołanie przede mną stanęła brunetka w krótkich szortach i bluzce , która odsłaniała jej pępek . Złapałem jej rękę i posadziłem na swoich kolanach, na co ona zachichotała.







- Dzisiejsza noc będzie długa- wy chrapałem uwodzicielskim głosem wprost do jej ucha.
- Nie mogę się doczekać - powiedziała.
- No, no , no kogo my tu mamy pan Bieber się pojawił. Myślałem  , że ta laska ze szkoły cie załatwiła - zaśmiał się szyderczo. Skąd on o tym do cholery wie?!?!
-Chaz - powiedziałem z takim jadem w głosie , że dziewczyna na moich kolanach ruszyła się nerwowo . Chaz jest on moim wrogiem numer 1 i byłym przyjacielem. Może kiedyś wam o tym opowiem- Żebym zaraz ja cię nie załatwił.
-O matko jak ja się boje, że aż sikam w majtki - powiedział
-Zobaczymy co powiesz jak cię pokonam w wyścigu -odparłem
- Nie bądź taki pewny siebie Bieber - powiedział, nie czekając na moją odpowiedź wsiadł do swojego auta.
Zrobiłem to samo i ustawiłem się na starcie a obok mnie Chaz. Spojrzałem na nie śmiertelnik mojego ojca , który wisiał mi na szyi, po czy schowałem go pod moją bluzkę. Czas na zabawę -pomyślałem i ruszyłem na odgłos wystrzału pistoletu.


~*~

I mamy 4! Jak wam się podoba rozdział z Justinem?  Chce dodać, że rozdział nie sprawdzony , bo pisany z komórki. Potem jak mój laptop będzie naprawiony to dodam zdjęcia i postaram się poprawić błędy. Ulice będę zmyślać bo nie chce mi się patrzeć na mapę. Dziękuję za wyświetlenia i komentarze. 


Do następnego <3

                        Zapisujcie się w zakładce Informowani
Jakieś pytania ---> Ask
Bierzcie proszę mojego bloga do obserwowanych :)
Polecajcie go znajomym.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ <3

czwartek, 21 listopada 2013

Informacja

Chciałam was przeprosić za to , że jeszcze nie dodałam rozdziału, ale po pierwsze
zepsół mi się laptop i gdy chciałam z niego dodać rozdział to wszystko się jakoś usunęło.
Po drugie, gdy pisałam go na telefonie to dostałam smsa od koleżanki. Od czytałam go a gdy chciałam dokończyć prawie skończony rozdział to na nowo mi się załadowała karta a rozdział nie zapisał. Myślałam, że rzuce tym telefonem o ścianę, ale powstrzymałam się z tego powodu , że nie miałabym gdzie na nowo napisać rozdziału. Właśnie pisze go na kartce bo jeśli znowu by mi się to nie zapisało to bym się chyba załamała xD
Jeśli wszystko sobie przypomnę i będzie mi się chciało to dodam go dziś w nocy ;)
A i mam do was takie pytanie , bo czytałam takie opowiadanie był on o Justinie i dziewczynie (nie pamiętam imienia).Znalazłam go na takiej stronce o Justinie na facebooku , która je udostępniła, ale jak szukałam go na tej stronie to nie mogłam znaleźć .
 Na tym blogu był on diabłem, który miał przejąć władze po swoim ojcu a ona zginęła w wypadku by zostać jego żoną w jego królestwie coś takiego.
Tytuł brzmiał jeśli dobrze pamiętam to Seven Devils jeśli ktoś zna , czytał lub czyta to proszę żeby mi zostawił do niego link w komentarzu.
Jeszcze raz was przepraszam! 
W najgorszym przypadku rozdział będzie dodany w sobotę :(
Mogę zdradzić, że w następnym rozdziale Justin wam osobie trochę opowie <3 
Dziękuję za wyświetlenia i komentarze pod 3 rozdziałem, dzięki temu daje mi to większy zapał do pisania ;)

poniedziałek, 18 listopada 2013

Rozdział 3 - Nowa znajomość

Melanie POV.



Przez pierwsze 10 minut lekcji było spokojnie. Aż się zdziwiłam , że się nic nie robił. Ale to nie trwało długo. Bo po chwili czułam na kolanie jego rękę , która z każdą sekundą zmierzała w górę. Boże to ma chłopak tupet. On jest chyba jakiś ułomny lub chory psychicznie. Takich ludzi powinno się zamykać w ośrodkach a nie trzymać na wolności. Chciał wojny będzie ją miał. Strąciłam jego rękę , odwróciłam swoją głowę w jego stronę z wyraźnym grymasem na twarzy, i co widziałam, złośliwy uśmiech chłopaka.
-Czy ja się nie wyraziłam jasno? - syknęłam cicho by pani mnie nie usłyszała 
-Chyba masz , krótką pamięć zapomniałaś co powiedziałaś?- nie czekał na moją odpowiedź - Mówiłaś o obrażaniu i biciu a o tym nie wspomniałaś - znów położył rękę tylko nie na kolano a na udo, strąciłam ją natychmiastowo 
-Jesteś głupi czy głupi?   
-Uznam , że nie słyszałem tego pytania i zapomnę o wcześniejszym, a ty zrobisz to co będę chciał - udał rozmarzonego 
-Weź ty się kurwa ode mnie od wal - warknęłam
-Masz szczęście , że jestem dla ciebie taki miły i daje ci wybór. Możesz wybrać mękę lub będziesz robiła zawsze to co chce i kiedy chce - powiedział a mnie zamurowało, on chciał mnie wykorzystać , to już za wiele jeśli zaraz nie wyjdę ochłonąć to zabije tego gnoja 
-Przepraszam mogłabym iść do pielęgniarki źle się czuję  - zapytałam nauczycielkę 
-Dobrze 
-Dziękuje 
Wzięłam moje rzeczy i wyszłam jak najszybciej z klasy , by tylko nie patrzyć na jego obleśną mordę. Dobra szczerze może i jest przystojny ale nadal głupi. Szłam prosto pustym korytarzem tylko po to by odreagować. Nagle zastałam odwrócona i przyciśnięta do szafek. Zgadnijcie przez kogo. Nie mogłam go od siebie odepchnąć bo uniemożliwił mi to tym , że trzymał moje nadgarstki koło mojej głowy i napierał na mnie całym swoim ciałem. Był tak przyciśnięty do mnie , że nawet kartka papieru nie zmieściłaby się między nami. Mój oddech przy śpieszył, od nadmiaru emocji. Dobra 2:1 dla niego
-Myślałaś , że mi uciekniesz. Niegrzeczna dziewczynka - przybliżył swoją twarz do mnie , że dzieliły nas jakiś centymetr 
- Nawet nie próbuj - powiedziałam uświadamiając sobie do czego zmierza
-Bo.... ? Jeśli jeszcze nie wiesz to uświadamiam cie , że ze mną się nie zadziera , bo to może się dla ciebie źle skończyć. Nie chciał bym szpecić takiej pięknej buźki , ty na pewno też byś tego nie chciała prawda? - zapytał
-Myślę , że źle robisz. Daje ci ostatnia szansę , jeśli mnie nie puścisz to stanie się coś czego byś na pewno nie chciał, liczę do trzech
Raz...
Dwa...
Trz.... - nie mogłam dokończyć bo przerwał mi pocałunkiem. Boże jakie on ma słodkie usta. Mel przestań gadać głupoty. Nie dość , że ci groził to jeszcze cie całuje. Nie dał mi wyboru. Kopnęłam go w jego czułe miejsce z kolana. Natychmiastowo się od mnie oderwał upadając już drugi raz dzisiaj przede mną na kolana łapiąc się za bolące miejsce.
-Ty dziwko zgłupiałaś ?!?!?! - krzyknął , wiedziałam , że jeśli się to powtórzy to jakiś nauczyciel by do nas wyszedł , nachyliłam się na wysokość jego twarzy 
-Mówiłam ci coś, że źle się to dla ciebie skończy, nie słuchałeś więc musiałam użyć drastycznego sposobu. Jeśli myślisz , że będę robiła to co będziesz chciał to po marzyć możesz - szepnęłam mu w prost do ucha na co on zadrżał. Na pożegnanie musnęłam jego polik i tak po prostu odeszłam, zostawiając go obolałego jak i oszołomionego moim zachowaniem. 3:1 dla mnie. To dopiero rozgrzewka - mówiła moja pod świadomość.



Była pora na lunch. Justina nie było na tych 3 lekcjach , zdaje mi się , że był u pielęgniarki. No nie dziwie mu się uderzyłam go trochę za mocno , ale należało mu się. Szłam korytarzem z Caitlin , wszystkie pary oczu były zwrócone w moją stronę, ale co się dziwić. Słyszałam od takiej jednej z klasy jak ona tam miała, chyba Alice, dobra mniejsza z tym. Mówiła, że jest on jednym z najniebezpieczniejszych osób w tym miasteczku , że jest w jakimś dużym gangu i coś tam nawijała , ale wiem , że on nie jest szefem, zapamiętam na przyszłość. Doszłyśmy na stołówkę. Mówiłam wcześniej , że wszyscy się na mnie gapili. To był pikuś w porównaniu z tym. Gdy weszłam to cała stołówka ucichła a wszystkie pary oczu były zwrócone w moją stronę. Nie wytrzymałam.
-Nie ma cię się gdzie kurwa gapić!?!?! - wrzasnęłam, a wszyscy wrócili do swoich zajęć.
Wzięłam z Caitlin po sałatce i soku pomarańczowym. Szła w stronę stolika gdzie siedział jej chłopak, jakiś dwóch innych chłopaków, no i oczywiście ten palant z jakąś dziewczyną na kolanach , która miała tonę tapety na twarzy. Ma ona na imię Courtney. Słyszałam o niej od Caitlin , żebym na nią uważała bo jest mega zazdrosna o Justina chociaż z nim nie chodzi. Mówiła , że jest zdolna do wszystkiego, ale nie tak jak ja. Jest tu najpopularniejszą dziewczyną w szkole i miano plastikowej dziwki. Co się dziwić, wygląd mówi sam za siebie. Zarzuciła mu swoje ręce na kark, zaczęła go całować po szyi i ocierać się jak mniemam o jego ''kolegę''. Fuuuuuu....ten widok jest obrzydliwy, że oni nie mają gdzie tego robić tylko na stołówce, niech idą se do schowka dla woźnego czy coś. Myślałam , że jestem w szkole a nie w burdelu. Zatrzymałam się w miejscu. Caitlin widząc to również się zatrzymała. Spojrzała na mnie pytająco.
-Ja tam nie idę - powiedziałam to jakby to było najbardziej oczywistą rzeczą na świecie, ale ona nadal nie rozumiała i zmarszczyła swój nos na znak , że nie kuma 
-Nie będę siedziała z tym frajerem Cat - wskazałam ręką na niego, spojrzała się w tamtą stronę i westchnęła
-Ok , rozumiem. Możemy usiąść tam - wskazała ręką na wolną ławkę 
-Nie, jest ok. Usiądź z nimi, ja usiądę sama - powiedziałam
-Chyba żartujesz nie zostawię cie samej. Siadamy razem bez dyskusji - powiedziała, nie czekając na moją odpowiedź ruszyła w stronę wolnego stolika. 


Siedziałyśmy same przy stoliku, widziałam kilka razy jak jej chłopak patrzył się na mnie dziwnie i szeptał na ucho coś Justinowi przez co on odwracał do nas swoją twarz. Razem z Cat śmiałyśmy się z jej opowieści z dzieciństwa. Dowiedziałam się o niej kilku interesujących rzeczy takich jak to że ona , Ryan bo tak ma jej chłopak na imię i Justin znają się od małego. Że tu się urodziła. Jej mama Mia ma warsztat samochodowy, a taty nie zna. Jest jedynaczką. Powiedziała , że nie wie kim chce być oraz , że żyje tak, aby zaszaleć by nie wspominała młodości nudno, ale oczywiście żeby nie przesadzić. Uwielbia zakupy, kosza, pływanie, narty, żelki i Cody'ego Simpson'a . W końcu zapytała o coś o czym nie chciałam rozmawiać , ale jak miałam się z nią przyjaźnić to ona chyba musi trochę wiedzieć o mnie , ale tylko tą mniej drastyczną stronę. W końcu to coś niż nic. Jak będę wiedzieć , że będę mogła jej 100 % zaufać to jej opowiem o sobie , może po minę kilka rzeczy.
-No to ja się nagadałam , a ty jeszcze mi nic o sobie nie powiedziałaś - uśmiechnęła się zachęcająco 
-A co chcesz wiedzieć? - zapytałam 
-Wszystko , zaraz od poczęcia 
-Wo ho ho nie zapędzaj się kochana - zaśmiałam się z jej słów 
-Przepraszam, przesadziłam - opuściła głowę ze wstydu , zakrywając się włosami 
-Nie masz za co. No więc moje pełne imię to Melanie Bella Carter-Toretto. Urodziłam i wychowałam się w Los Angeles. Mam dwoje najbliższych przyjaciół Rose i Jake'a , są oczywiście też inni jak Emily , Alfredo i Zayn też są moimi przyjaciółmi , ale wiesz to nie to samo. Umiem dobrze grać w  kosza, siatkę, hokeja na lodzie jak i normalnego, umiem też pływać , tańczyć ,śpiewać, grać na gitarze i fortepianie, jeździć na łyżwach, snowboardzie, konno , desce , rowerze, nartach. Uprawiałam też takie sporty jak gimnastykę artystyczną i kick - boxing. Moi rodzice, nie dawno zginęli w wypadku samochodowym, dlatego tu jestem. Wujek wziął mnie pod opiekę i teraz z nim mieszkam. 
-Przykro mi z powodu rodziców 
-Nie mówmy o tym ok?
-Jasne - powiedziała a zaraz po niej zadzwonił dzwonek


Ostatnią lekcją dzisiaj była religia , na której siedziałam z Cat, przy najmniej jeden plus tego dnia. Po skończonej lekcji poszłyśmy do swoich szafek, jej znajdowała się naprzeciwko mojej, więc nie musiałyśmy się potem szukać. Wyszłyśmy razem ze szkoły, gdzie większość nastolatków stała przy swoich samochodach i po prostu rozmawiał. Widziałam Justina opierającego się o swoje białe lamborghini dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak wygląda. Ma na sobie zwykły biały podkoszulek odsłaniający jego tatuaże.Przyznam , że mi się podobały. Dobra wracając do tematu, czarne opuszczone w kroku spodnie z czerwonymi łatami na kolanach a no nogach białe supry. Koło niego stał Ryan , a z drugiej strony szkolna dziwka. Ryan widząc nas zaczął iść w naszą stronę. Zatrzymałyśmy się w miejscu , a do nas doszedł Ry , przytulił i dał całusa w polik Cat. Widać , że się kochają.
-Dużo o tobie słyszałem. Jestem Ryan - podał mi rękę
- Melanie , ja o tobie również - uścisnęłam ją
-Mam nadzieję , że same najlepsze rzeczy - uśmiechnął się do mnie, wydawał się miły, ale nigdy na pewno nie wiesz kto jest z tobą a kto przeciwko tobie
-Chciałabym powiedzieć to samo - powiedziałam
-Wiem , że nie lubicie się z Justin , ale to nie znaczy , że my nie możemy się lubić. Przyjaźnisz się z moją dziewczyną , więc nie chce mieć z tobą złych relacji. Mam nadzieję , że i my moglibyśmy się za przyjaźnić ? - wystawił do mnie rękę na znak zgody, przygryzłam wargę. A co mi szkodzi, nie będę go oceniała dlatego bo ma pojebanego przyjaciela. 
-Jestem za - podałam mu dłoń, którą potrząsnął 
-OMG , super. Trzeba cię jeszcze pogodzić z Justinem i będziemy wtedy całą paczką razem chodzić , gadać , śmiać się...- przerwałam jej ten denny monolog
-Dopóki mnie ten dupek nie przeprosi ,to ja nie mam zamiaru się z nikim godzić. Zrozumiałaś? Znając go kilka godzin mogę powiedzieć , że nigdy tego nie zrobi więc możesz pomarzyć tylko o tym - powiedziałam 
-Jeszcze zobaczysz , zdziwisz się, kiedy zaczniesz do niego coś czuć , a wtedy nie będzie już odwrotu - powiedziała poważnie
-Masz bujną wyobraźnie - zaśmialiśmy się z Ryanem 
-Dobra zobaczycie jeszcze , a wtedy powiem ''a nie mówiłam''
-Tak , tak marz dalej w tych obłokach swoich - zaśmiałam się złośliwie
-Jest impreza u mnie w piątek , chciałabyś przyjść? - zapytał jej chłopak, przerywając nam naszą małą ''kłótnie''
-Jeśli to nie problem to chętnie - odparłam 
-Dobra to o 19:00 u mnie na ul. Foster Building 
-Spoko , dobra ja muszę już jechać narka - dałam Cat całusa w polik a Ry przytuliłam i poszłam w stronę mojego auta.



Przyjechałam do domu i pierwsze co zrobiłam po wejściu to poszłam na górę i odrobiłam lekcję. Była 16:00 godzina czyli za chwile obiad. Jak na zawołanie Maria zawołała mnie z dołu bym zeszła na niego. Zeszłam na dół do kuchni , gdzie zastałam na stole moje ulubione danie czyli spaghetti. Usiadłam do stołu i zaczęłam konsumować.
-Jak było w szkole - zapytała gosposia 
-W porządku, nic takiego się nie działo - skłamałam , działo się i to dużo - poznałam taką jedną dziewczynę i jej chłopaka za kumplowaliśmy się 
-To dobrze , cieszę się - powiedziała i wyszła z kuchni 
Po zjedzeniu obiadu , Maria po mnie posprzątała , tym razem to ona wygrała , ale niech nie myśli , że odpuszczę . Poszłam do swojego pokoju weszłam na skype i zobaczyłam , że Rose jest zalogowana. Zadzwoniłam do niej na co ona natychmiast odebrała moje połączenie. Przywitałam się z nią i rozmawiałyśmy 3 h wszystko jej opowiedziałam. Cieszyła się , że poznałam fajnych ludzi. Oczywiście była gatka czy Justin jest przystojny i takie tam,


Po skończonej rozmowie umyłam się , przebrałam i spakowałam potrzebne rzeczy na jutro do szkoły. Był dzisiaj poniedziałek więc jeszcze 4 dni do imprezy , dobrze mi to zrobi dawno na żadnej nie byłam. Położyłam się do łóżka i zaczęłam myśleć nie wiem dla czego , ale po myślałam o Justinie głupie co? Tak wiem jestem dziwna . Po chwili Morfeusz zabrał mnie do swojej krainy.




~*~


 Mamy już 3 rozdział :) Czekam na szczerą opinię.
Dostałam pytanie związane z tym co ile będę dodawać rozdziały myślę , że co 2-3 dni może też się zdarzyć , że dodam po tygodniu bo mogę mieć wtedy więcej nauki. Tak jak teraz mam 3 sprawdziany w tym tygodni i 3 w następnym , ale uważam , że dopiero zaczęłam pisać te opowiadanie więc nie chce was zawieść na samym początku więc dodaje.

Dziękuje za ponad 1000 wejść jesteście kochani <3
Do następnego :*


Zapisujcie się w zakładce Informowani
Pytajcie mnie o wszystko ---> Ask
Proszę obserwujcie mnie. Odwdzięczam się ;)
Bierzcie proszę mojego bloga do obserwowanych :)
Polecajcie go znajomym.



CZYTASZ = KOMENTUJESZ ;-)

niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 2 - Pierwszy dzień w nowej szkole

Melanie POV.



Stałam na wzgórzu cała przemoczona przez deszcz , który nie miłosiernie lał. Mój wzrok był skierowany na pustą jezdnie , która miała ostry zakręt. Po chwili zauważyłam na drodze rozpędzony samochód. Przez ulewę nie mógł zobaczyć z daleka zakrętu. Auto jechało z taką prędkością , że był coraz bliżej niego, człowiek , który prowadził ujrzał zakręt za późno . Próbował za hamować , ale nic to mu nie dało wypad za ogrodzenie , które dzieliło jezdnie z przepaścią w morze. Momentalnie moje oczy zalała fala łez , upadłam na kolana i zakryłam rękami twarz. Płakałam jak nigdy dotąd, uświadamiając sobie , że to był samochód moich rodziców. 


Obudziłam się z krzykiem. Podniosłam się do pozycji siedzącej , spojrzałam na budzik leżący na szafce nocnej obok mojego łóżka.Wskazywał  6:00 , przetarłam ręką twarz. Zesztywniałam , kiedy uświadomiłam sobie , że płakałam przez sen . Wtedy wszystko do mnie dotarło. Śnił mi się wypadek , jak moi rodzice giną.
Nic z tego nie rozumiem. Czemu mi się to śniło? Może to coś znaczyło? Może moi rodzice chcieli mi przez to coś przekazać. Może ......  ugh tyle pytań zero odpowiedzi. Wyrzuciłam to z głowy chcąc o tym zapomnieć. Wstałam wiedząc , że i tak nie za snę. Kierowałam się w stronę garderoby. Weszłam i wybrałam odpowiednie ciuchy oraz bieliznę. Wyszłam z garderoby i poszłam do łazienki. W łazience podeszłam do lustra, dopiero teraz zauważyłam , że spałam w ciuchach w których tu przyjechałam. Zdjęłam je z siebie wraz z bielizną i wrzuciłam do kosza na brudne ubrania. Weszłam pod prysznic , który od razu mnie ożywił . Umyłam się czekoladowym płynem pod prysznic a włosy truskawkowym szamponem z odżywką. Po spłukaniu z siebie wszystkiego , wyszłam z kabiny prysznicowej i dokładnie wytarłam się ręcznikiem. Wysuszyłam dokładnie włosy pomalowałam się delikatnie i ubrałam się w to. Wyszłam z łazienki i spakowałam kilka zeszytów i długopis.
Wzięłam z szafki nocnej mój telefon , który wskazywał  7:00 miałam również nieodebrane połączenia od Rose i Jack'a. Później do nich napisze . Włożyłam go do torby i wyszłam z mojego pokoju kierując się do kuchni. Zastałam tam Mike siedzącego przy stole , który po pija kawę czytając gazetę oraz Marie ( imię gosposi ) , która robiła śniadanie. Odchrząknęłam 
-Dzień dobry - powiedziałam , a ich wzrok automatycznie znalazł się na mnie
-Dzień dobry kochanie , zajmij miejsce ja zaraz przyniosę ci śniadanie - powiedziała Maria, uśmiechnęłam się w jej stronę na znak , że rozumiem i wykonałam jej prośbę.
-Jak ci się spało? Słyszałem krzyki - powiedział wujek z wyraźnym zmartwieniem na twarzy 
-Nic , po prostu oglądałam wieczorem telewizje i zapomniałam jej wyłączyć , więc telewizor grał całą noc - skłamałam , bo co miałam mu powiedzieć i tak miał dużo na głowie , po co miałam mu się dokładać 
-Okay - spojrzał na mnie podejrzliwie , ale zaraz odwrócił wzrok znów skupiając się na gazecie 
Po niespełna 5 min Maria postawiła przed nami śniadanie składające się z naleśników polanych sosem klonowym i sokiem pomarańczowym. Po zjedzeniu , podziękowałam i postawiłam w zmywarce brudne naczynia. Oczywiście nie odbyło się od kłótni mojej z gosposią, która nie chciała bym jej pomagała , ale jak ja się uprę to nie ma mocy , która by mnie przekonała.
-Mel masz tu adres szkoły do , której będziesz chodziła wpisz go w GPS a i kluczyki do twojego auta - powiedział i podał mi wszystkie rzeczy , które schowałam do torebki
-Dzięki 
-Książki do szkoły masz w komodzie przy biurku. A poczekaj dam ci pieniądze na lunch - powiedział , ale go zatrzymałam
-Nie dziękuję, mam pieniądze , a jak mi zabraknie gotówki to użyje karty - powiedziałam , nie potrzebowałam od niego pieniędzy bo rodzice zostawili mi duży majątek więc nie brakuje mi pieniędzy do końca życia
-Ok jak będziesz czegoś potrzebowała to zadzwoń , albo poproś o pomoc Marie ja dzisiaj wrócę późno w nocy , więc nie czekajcie na mnie 
-Spoko - odparłam i ruszyłam w stronę wyjścia z domu. To będzie długi dzień. Pomyślałam 



Zaparkowałam na jednym z wolnych miejsc przed budynkiem szkoły. Widziałam spojrzenia nastolatków , którzy gapili się na mój samochód. Wiedziałam , że będę teraz osobą o której każdy gada , ale zwisało mi to. Przyzwyczaiłam się do tego , że ludzie gadają na mój temat. Sprawdziłam godzinę na telefonie była 7:45, . Wysiadłam z auta i ruszyłam w kierunku szkoły. Widziałam jak nie którzy szepczą sobie coś do uch a inni obczajają mnie całą. Weszłam do szkoły i kierowałam się korytarzem pisząc sms'a do Jacka i Rose , że wszystko u mnie w porządku i zadzwonię do nich później. Gdy chowałam telefon do torebki , wpadłam na coś a raczej kogoś i upadłam na ziemię. Podniosłam wzrok i ujrzałam dobrze zbudowanego chłopaka. Wpatrywał się we mnie ze złością w oczach. Ale to był pikuś z tym co odwalił. 

-Jak ty chodzisz pokrako ?!?!?! - krzyknął , a wszyscy automatycznie swój wzrok zatrzymali na nas.
Nie dość , że wpada na mnie , tak on na mnie wpadł bo też ma oczy i mógł mnie ominąć to drze na mnie mordę. O nie , jeśli myśli , że będzie mógł mnie obrażać to źle myśli. Wstałam , otrzepałam się z kurzu , spojrzałam na niego obojętnym wzrokiem. Próbowałam zachować spokój.
-Powtórz - powiedziałam spokojnie , ale w środku grzało mnie ze złości , nie będę sobie pozwalała na takie traktowanie 
-JAK CHODZISZ POKRAKO!?!?!? Nie dość , że nie umie chodzić to jest głucha - powiedział głośno , a potem zwrócił się do publiczności , która nas otaczała. Nie wytrzymałam, nerwy mi puściły. Walnęłam go z otwartej ręki w policzek. Wszyscy automatycznie zamilkli. Spojrzał na mnie z nienawiścią w oczach, wiedziałam , że gdyby wzrok mógł zabić to była bym już martwa. Ale zapomniałam dodać , że ja się nikogo nie boje.
-Coś ty zrobiła - syknął w moją stronę , nie powinien tego mówić. 
-To - powiedziałam
Wzięłam zamach i walnęłam go w drugi policzek. Tego to się nie spodziewał. 1:0 dla mnie frajerze - krzyczała moja pod świadomość
-Nie, nie zrobiłaś tego. Ty mała suko - krzyknął zamachał się i chciał mi oddać , ale złapałam jego nadgarstek wykręciłam go tak , że upadł przede mną na kolana. Patrzył na mnie zdezorientowany.Nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. 2:0 dla mnie. A do tego nie po to się uczyłam 4 lata kick-boxing i obrony własnej by teraz nie móc się obronić.
-Słuchaj , bo drugi raz nie będę się powtarzała. Jeszcze raz mnie obrazisz czy będziesz próbował mnie uderzy to skończysz gorzej niż teraz , a teraz grzecznie mnie przeprosisz - każde słowo powiedziałam z taką nienawiścią , że ludzie wokół patrzyli z przerażeniem na tą scenkę
-Chyba sobie żartujesz , mała su... - nie mógł dokończyć bo wolną ręką złapałam go za szyje tak mocno , że jego twarz robiła się czerwona 
-Jeszcze jedno słowo a cie własna matka w domu nie pozna - syknęłam , chciał zabrać moją rękę ale mój ucisk był zbyt mocny
Nagle wszyscy uczniowie zaczęli się rozchodzić. To oznaczał jedno kłopoty. Momentalnie zdjęłam rękę z szyi chłopaka i puściłam jego nadgarstek. Podszedł do nas jakiś nauczyciel czy ktoś tam kto pracuje w tej szkole.
-Co tu się dzieję ? - zapytał , a w tym czasie chłopak podniósł się z podłogi
-Panie .... - spojrzałam na niego pytająco 
-dyrektorze, a ty jesteś tą nową uczennicą Melanie dobrze mówię - no to jeszcze lepiej nie mogłam trafić , kłopoty u dyrektora
-Tak to ja - uśmiechnęłam się słodko w jego stronę by załagodzić jakoś tą sytuację
-No to proszę powiedzieć mi co tu się stało 
-Bo ten chłopak - przerwał mi dyrektor
-Justin - powiedział 
-Bo ja i Justin wpadliśmy na siebie na korytarzu i upadliśmy ja wstałam , a on pomógł mi zbierać rzeczy , które wypadły mi z torebki, prawda Justin - uśmiechnęłam się sztucznie do niego 
-Justin to prawda , jeśli coś zbroiłeś to przyznaj się od razu - powiedział dyro srogo patrząc na chłopaka
-To co powiedziała jest prawdą , nic nie zrobiłem - odparł chłopak 
-Dobrze , powiedzmy , że wam wierze. Justin idź na lekcję bo zaraz się zaczynają a ty Melanie choć ze mną dam ci kilka rzeczy- nie czekając na moją od powiedź ruszył korytarzem , uśmiechnęłam się złośliwie do chłopaka i nie czekając na odzew ruszyłam za dyrektorem.


Weszliśmy do sekretariatu gdzie znajdowały się jeszcze dwie pary drzwi do pokoju dyrektora i pokoju nauczycielskiego.
Dyrektor podszedł do sekretarki i zaczął z nią rozmawiać. Z daleka widać , że ona na niego leci a on na nią .
Usiadłam na sofie obok ładnej brunetki , bo wiedziałam , że zajmie to dłuższą chwile zanim ta zakochana para skończy ze sobą gadać.
-Więc to ty jesteś ta nowa ? -zapytała
-Plotki szybko się u was rozchodzą - zaśmiałyśmy się obydwie
-Można tak powiedzieć, Caitlin jestem - podała mi rękę
-Melanie - uścisnęłam ją
-Powiem szczerze , że jesteś jedyną osobą , która tak upokorzyła Justina - powiedziała 
-Kiedyś musiał być ten pierwszy raz - odparłam uśmiechając się w jej stronę, czego nie odwzajemniła 
-Nie wiesz w co się wpakowałaś , znam go i wiem , że nie da ci żyć dopóki cie nie zniszczy , na twoim miejscu uciekałabym z stąd jak najdalej i ja nie żartuje - powiedziała poważnie , tylko szkoda , że mnie nie zna inaczej by na to reagowała , ale tu nikt mnie nie zna oprócz oczywiście wujka
-Nie martw się , nic mi nie zrobi - powiedziałam obojętnie 
-Dobra dosyć o nim, mam pytanie - zapytała niepewnie , zmieniając temat
-Pytaj o co chcesz - uśmiechnęłam się zachęcająco 
-Czy nie chciałabyś się ze mną za przyjaźnić, jest tu wiele dziewczyn, które chcą się ze mną za przyjaźnić tylko po to by dobrać się do Justina - zatkało mnie jej pytanie, ale w głębi czułam , że nie jest taka zła i dobrze mi się z nią rozmawia,czułam , że w jakimś stopniu mogę jej zaufać co jest dziwne bo ja nie mam w zwyczaju ufać nowo poznanym osobą , ale jedno mnie niepokoiło 
-Jasne , że chce , ale co ma z tym wspólnego Justin - jego imię powiedziałam z jadem w głosie 
-Bo mój chłopak i ja się z nim przyjaźnimy , a laski w tej szkole zrobią wszystko w by dobrać się do jego spodni , a ty najwidoczniej nie palisz do niego sympatią 
-Och ok - zaśmiałam się z jej słów 
Po chwili dyrektor podszedł do nas.
-Widzę , że znalazłaś koleżankę - powiedział
-Najwidoczniej tak - od powiedziałam 
-Proszę masz to plan szkoły , lekcji , numer szafki i hasło do niego a i przydzielono cie do klasy 2 b 
-O matko to super będziesz chodziła ze mną do klasy  - zapiszczała moja towarzyszka 



Weszłyśmy z Caitlin do klasy troch spóźnione. Miałyśmy pierwszy angielski. Powiedziałyśmy pani , że byłyśmy u dyrektora, zrozumiała nas. Było tylko jedno wolne miejsce w klasie bo Caitlin na tej lekcji jak mi się zdaje po jej zachowaniu usiadła obok swojego chłopaka. A ja co musiałam usiąść z nienawidzonym przez mnie frajerem , który widząc mnie zmierzającą do jego ławki uśmiechnął się złośliwie. To będzie długa lekcja.......




~*~


Cześć jest już 2 rozdział. Mam nadzieję , że wam się podoba.
Chciałam podziękować za miłe komentarze pod 1 rozdziałem , dla mnie to bardzo wiele znaczy i dzięki temu lepiej mi się pisze.
Spodziewaliście się takiego obrotu spraw?

Do następnego <3


Zapisujcie się w zakładce Informowani
Pytajcie mnie o wszystko ---> Ask
Proszę obserwujcie mnie. Odwdzięczam się ;)
Bierzcie proszę mojego bloga do obserwowanych :)
Polecajcie go znajomym.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ 

piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 1 - Przeprowadzka

Melanie POV.  




Minął miesiąc odkąd ich nie ma, a ja nadal nie mogę się pogodzić z ich śmiercią. Ciągle myślę, że to jest po prostu głupi sen a ja zaraz się obudzę z tego koszmaru.A na dodatek wszyscy gapią się na mnie tym współczującym wzrokiem co mnie dobija do końca , nie potrzebuję od nikogo litości. Jestem wdzięczna moim przyjaciołom za to , że są przy mnie i nie poruszają tego tematu.Można powiedzieć , że przez ostatni miesiąc opiekowali się mną , może bali się , że sobie coś zrobię. Nie potrzebnie , nie jestem typem dziewczyny , która za każdym razem , gdy ma problem leci do łazienki wyjmuję żyletkę i się tnie. Nie to nie dla mnie.



Dziś jest dzień , w którym mam wyjechać z Los Angeles do Stanford w Kanadzie. Mieszka tam mój wujek, który od razu, gdy usłyszał o śmierci rodziców wziął mnie pod opiekę. Zawsze mieliśmy ze sobą dobry kontakt. Nie mógł przyjechać na pogrzeb, powiedział, że to przez prace. Jestem mu wdzięczna za to co dla mnie robi , ale głupia też nie jestem wiem czym się zajmuje i na pewno nie jest to bezpieczne. Dobra bądźmy szczerzy. Sama nie jestem lepsza i on dobrze o tym wie, ale to długa historia. Wszystkie moje rzeczy (czyli większość ciuchów oraz moje ukochane auto) zostały już wcześniej przewiezione do domu wujka. Jest godzina 10:00 a na lotnisku miałam być o 14:30. Z moją "paczką" ,w której skład wchodzili ja , Rose , Jake , Zayn , Alfredo , Emily umówiłam się o 12:00 w Starbucks'u by się pożegnać. Zaczęłam się przygotowywać , poszłam najpierw wziąć prysznic, który mnie zawsze uspokajał. Po 20 min wyszłam umyta kierując się w stronę mojej podręcznej torby z której wyjęłam już wcześniej przygotowane ubrania.Przebrałam się w to .Zrobiłam sobie lekki makijaż, bo taki szczerze wole , nie lubię chodzić z toną tapety na twarzy. Sprawdziłam na moim i'phone godzinę była 11:00.Zeszłam na dół do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie. Po zjedzeniu, wzięłam wszystkie moje rzeczy i wyszłam z domu zamykając go na klucz.Nie mogłam go sprzedać może dlatego , że się w nim wychowałam i spędziłam tam jedne z najszczęśliwszych momentów mojego życia. Pod dom przyjechała wcześniej zamówiona taksówka. Zajęłam z tyłu auta miejsce i położyłam obok moją torbę. Po dojechaniu pod kawiarnie, zapłaciłam taksówkarzowi. Sprawdziłam godzinę była 11:50, akurat zdążyłam na czas weszłam do środka i zamówiłam sobie Latte macchiato. Usiadłam przy wolny stoliku , nie czekałam długo bo zaraz w drzwiach ujrzałam moich przyjaciół , którzy tylko jak mnie zobaczyli uśmiechnęli się promiennie. Przywitałam się z nimi i razem usiedliśmy przy stoliku.Po 1h rozmowy musiałam się zbierać by zdążyć na samolot.
-Mel pamiętaj , że jak od razu jak wylądujesz to masz do nas zadzwonić - powiedziała Rose, już mogłam zobaczyć jak jej oczy robią się szkliste , nienawidziłam jak płacze przez co samej mi się zachciało płakać
-Rose pamiętam , wyjeżdżam , ale nie na zawsze. Obiecuje , że będę was odwiedzała tak często jak tylko będę mogła, a wy natomiast będziecie przyjeżdżali do mnie

-Obiecujesz?
-Tak na swój samochód

Wszyscy się zaśmiali , dlatego bo wiedzą jak bardzo kocham swój samochód.Pożegnałam się ze wszystkimi i ruszyłam do taksówki , która wcześniej zamówiłam. Wsiadłam i podałam miejsce do którego zmierzałam.Po 30 min podjechaliśmy pod lotnisko zapłaciłam taksówkarzowi i ruszyłam w stronę wejścia.Po sprawdzeniu mnie i daniu biletu wpuścili mnie na pokład samolotu.Od razu zajęłam moje miejsce.Po niespełna 20 minutach startowaliśmy. Włożyłam na uszy słuchawki i włączyłam sobie piosenkę Taylor Swift - I Knew You Were Trouble. W połowie piosenki zasnęłam , obudziłam mnie stewardessa informując mnie , że lądujemy i mam zapiąć pasy. Wykonałam jej prośbę. Gdy wylądowałam , zaczęłam się kierować do wyjścia z moim bagażem. Przy wyjściu stał mój wujek, gdy mnie zobaczył na jego twarzy widniał szczery uśmiech ,odwzajemniłam go.Podeszłam do niego a on zamknął mnie w niedźwięcznym uścisku.
-Wujku też cie kocham , ale nie mogę oddychać - ledwo z siebie wykrztusiłam , chichocząc 
-Przepraszam , po prostu się stęskniłem - zaśmialiśmy się
-Jak ci minął lot - zapytał jak się uspokoiliśmy 
-W sumie dobrze , przespałam cały lot 
-To dobrze , na pewno jesteś zmęczona , jedźmy do domu wszystko mi tam opowiesz 
-Jasne - odparłam i ruszyliśmy
Mike (imię jej wujka) wziął moją torbę i włożył do bagażnika jego terenowego porsche. Otworzył mi drzwi od strony pasażera , na co ja cicho mruknęłam dziękuje.Wsiadłam, a on zamknął za mną drzwi. Obszedł samochód , wsiadł za kierownice, odpalił auto i ruszyliśmy. Całą drogę milczeliśmy , ale to nie było niezręczne milczenie tylko przyjemne. Mike był skupiony na drodze a ja podziwiałam przez okno krajobrazy tego miasta. Było tu zupełnie inaczej. Mniej ludzi krzątających się po ulicach, przynajmniej tu nikt nie darł mordy by chociażby złapać taksówkę. Ocknęłam się , gdy samochód stanął przed dużą willą.


-To tutaj choć pokarze ci twój pokój - powiedział Mike
-Jasne, chodźmy 
Wyszliśmy z auta i ruszyliśmy w stronę domu.Gdy weszłam przywitała mnie gosposia , która tu pracuje. Zdaje się miła. Wujek oprowadził mnie na początku po wszystkich zakątkach tego domu , oprócz jego gabinetu , powiedział bym tam nie wchodziłam bo ma tam swoje prywatne sprawy związane z pracą bla bla bla bla i takie tam. Nie chciało mi się go słuchać więc tylko przytakiwałam głową na znak , że rozumiem . Weszłam na pierwsze piętro , i ruszyłam korytarzem . Zatrzymałam się pod drzwiami gdzie na niej spoczywała złota tabliczka z napisem ''Melanie'' . Weszłam tam i ujrzałam przepiękny pokój od razu mi się spodobał , weszłam przez drzwi w moim pokoju do garderoby , która była już upchana moimi rzeczami.Wyszłam z niej i ruszyła do drugich drzwi znajdujących się w tym pokoju. Znajdowała się tam łazienka , w moim stylu . Wyszłam z niej i ujrzałam Mike siedzącego na moim łóżku. Usiadłam koło niego.
-I jak podoba ci się pokój? - zapytał
-Jest piękny - uśmiechnęłam się w jego stronę 
-Wiem bo sam projektowałem - odparł dumnie wypinając klatę
-Dziękuje 
-Nie masz za co księżniczko , jak będziesz czegoś chciała to jestem na dole - ruszył w stronę wyjścia z pokoju 
-Ok , kiedy będę szła......-nie mogłam skończyć , bo mi przerwał
-Jutro , zapisałem cie już , masz wstać wcześniej bo masz odebrać w sekretariacie plan lekcji i takie tam duperele a i będziesz musiała jechać sama nie będę cie mógł odwieźć do szkoły bo w pracy mi coś wypadło , podam ci adres szkoły rano a teraz idź spać jest już późno - spojrzał na zegarek - 23:00 , dobra ja lecę nie będę ci już przeszkadzał Dobranoc - powiedział i wyszedł 
-Dobranoc - mruknęłam z rezygnacją w głosie , bo nie miałam najmniejszego zamiaru jutro iść do szkoły.
Opadłam całkowicie na łóżko, po chwili poczułam jak zasypiam z myślą, że może nie będzie tak źle jak wszyscy mówią , że pierwszy dzień w szkole jest najgorszy, ale nie wiedziałam wtedy jak się mylę.   



~*~


Hej jest to mój pierwszy rozdział. Mam nadzieję , że wam się spodoba. Jak myślicie co się stanie w pierwszy dzień szkoły Mel?


Do następnego <3


Zapisujcie się w zakładce Informowani
Pytajcie mnie o wszystko ---> Ask
Proszę obserwujcie mnie. Odwdzięczam się ;)
Bierzcie proszę mojego bloga do obserwowanych :)
Polecajcie go znajomym.

A to samochód Melanie ;)










CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)



poniedziałek, 11 listopada 2013

Prolog

Ona - Miała wszystko co można było by sobie wymarzyć. Kochających rodziców , wspaniałych przyjaciół , piękny dom oraz dużo pieniędzy. Jej życie zawsze było pełne przygód i niebezpieczeństw. Po utracie rodziców, zamieszkała z wujkiem. Przeniosła się do niego do małego miasteczka, gdzie nikt jej nie znał ,ale czy na pewno? Miała zamiar się zmienić. Żyć jak normalna nastolatka, ale czy jej się to uda? Co zrobi ,gdy w jej życiu pojawi się ON?

On - gangster,imprezowicz, łamacz serc. Uczestniczy w nielegalnych wyścigach. Uczęszcza do publicznego liceum. Nigdy nie zaznał uczucia jakim jest miłość do dziewczyny.Zawsze się przed tym bronił, boją się cierpienia oraz złamanego serca. Co zrobi, gdy w jego życiu pojawi się osoba równa jemu? Co zrobi , gdy jako jedyna mu się sprzeciwi? Co zrobi , gdy dowie się tajemnicy jaką skrywa? Co zrobi, gdy zacznie coś do niej czuć?

Bohaterowie

Melanie Bella Carter - Toretto (18 lat)






Justin Drew Bieber (18 lat) 



Caitlin Beadles (18 lat) - najlepsza przyjaciółka Justina i dziewczyna Ryana.

Rose Elizabeth Stewart (18 lat) - najlepsza przyjaciółka Melanie. 
Courtney Stephanie Johnson ( 18 lat ) - najpopularniejsza w szkole, podkochuje się w Justinie.
Ryan Butler (18 lat) - najlepszy przyjaciel Justina.
Jake Tayler (20 lat) - najlepszy przyjaciel Melanie.



Mike John Carter (39 lat) - starszy brat jej mamy , obecny opiekun Melanie.


*Dominic Toretto i Letty Carter - Toretto (rodzice Melanie)
*Pattie Mallette i Jeremy Bieber (rodzice Justina)
*Jazmyn Bieber (5 lat) i Jaxon Bieber (4 lat) (młodsze rodzeństwo Justina)