Melanie POV.
Odwróciłam się do niego kiedy poczułam rękę na swoim ramieniu. Zmarszczyłam brwi pytająco. Wtedy zrobił czego nigdy bym się po nim nie spodziewała. On.........on mnie przytulił. Rozumiecie to?!?!
A jednak tam w środku siedzi ktoś komu trzeba pomóc wyjść.
-Dziękuje - szepnął. O matko jak on zajebiście pachnie. Jezu Mel zamknij się - skarciłam się w myślach
-Nie masz za co - powiedziałam po chwili.
-Dobra wiesz możesz mnie już puścić , bo nigdy stąd nie pójdziemy-dodałam rozbawiona
-A tak przepraszam - powiedział speszony i mnie puścił
-O Boże czy właśnie sam Justin Bieber mnie przeprosił ?!?! - wykrzyczałam entuzjastycznie
-Wymsknęło mi się nie chciałem tego powiedzieć - powiedział znudzony
-Może i nie , ale to powiedziałeś. Chyba zapiszę sobie to gdzieś - cały czas się uśmiechałam
-To był pierwszy i ostatni raz jak to usłyszałaś ode mnie - powiedział poirytowany
-Nie składaj obietnic bez pokrycia - powiedziałam , ale już nic nie od powiedział.
Doszliśmy do swoich aut w nie odzywając się do siebie. Przy stanęliśmy naprzeciwko siebie w bezpiecznej odległości. Żadne nie wiedziało jak zacząć. W końcu postanowiłam się pierwsza odezwać.
-Chyba pierwszy raz bez kłótni - powiedziałam
-No racja, ale nie myśl , że jak spędziliśmy dzień bez kłótni to jutro będzie tak samo - odparł
-No w sumie , jutro znowu będzie tak samo ty zaczniesz mnie obrażać a ja.....ja obije ci dupę - uśmiechnęłam się złośliwie
-Co ty masz z tą dupą? - zapytał rozbawiony
-Hej! Może , że wolisz tam - wskazałam palcem jego krocze. Jego wzrok zjechał na wskazane przez mnie miejsce. Spojrzał na mnie i zakrył obiema dłońmi swojego "kolegę".
-No właśnie - powiedziałam chichocząc - dobra , ale teraz na serio muszę już iść - dodałam otwierając drzwi od mojego auta
-Czekaj - powiedział podbiegając.
Stanął naprzeciwko mnie. Tak , że prawie stykaliśmy się klatkami piersiowymi. Mój oddech znacznie przy śpieszył. Nagle jego usta znalazły się na moich. Stałam tam oszołomiona jego zachowaniem.
Po prostu jakby mnie sparaliżowało, ale nie oddałam pocałunku. Po chwili poczułam jak odrywa ode mnie swoje usta i........klapie mnie w tyłek!!!!! Co za niewyżyty sex'ualnie dupek!!!!
-Jeszcze mi ulegniesz shawty - wyszeptał w moje usta, a ja co?!?! Stałam tam jak jakaś idiotka , patrząc się na niego. Po niespełna sekundzie on zaczął biec do swojego samochodu.Śmiejąc się głupio.
-Zabije cie Bieber!!! Pożałujesz tego!!! - krzyknęłam zła.
Tym zdecydowanie zespół mi humor. A on nic sobie z tym nie zrobił tylko odjechał. Wsiadłam do auta i z piskiem opon ruszyłam za nim. Dogoniłam go. Jechaliśmy koło siebie. Żadne z nas nie mogło się zobaczyć , gdyż nasze szyby z boków były przyciemnione. Przy śpieszyłam tak, że wyprzedziłam go dzięki czemu został większy kawałek z tyłu. Złapałam skrzynie biegów , którą pociągnęłam. Nacisnęłam hamulec i wolną ręką przekręciłam kierownice ostro w lewo tak, że wokół mojego auto zrobił się tak jakby piaskowa "mgła" , ale nadal miałam widoczność na drogę. Aktualnie moja pozycja wyglądała miej więcej tak : wyhamowałam tak , że mój samochód był przodem do Biebera , który od razu wyhamował jak zobaczył co się dzieję. Teraz mogłam zobaczyć jego otworzoną z wrażenia buzię i mocno wytrzeszczone oczy. Pewnie się tego nie spodziewał. Nasze auta stały na drodze leśnej przez chwile dopóki nie zrobiłam tego co chciałam zrobić od początku. Przyciemniłam swoją przednią szybę tak by nie mógł na mnie patrzeć. Ogólnie wygląda to tak , że ja go widzę a on mnie nie, tak jak w komisariacie, gdy kogoś przesłuchują. I to jest jeden z powodów dla , którego kocham ten samochód. Otworzyłam szybę obok siebie, wystawiłam przez nią rękę i pokazałam mu środkowego palca. Żebyście tylko mogli zobaczyć jego minę. NIGDY jej nie zapomnę! Wcisnęłam pedał gazu tak , że teraz jechałam tyłem. Co jakiś czas odwracałam się do tyłu by sprawdzić czy w coś zaraz nie wjadę. Na liczniku wskazywało , że jechałam 120 km/h . Nieźle? Nie wydaje mi się. To nie jest mój rekord. Po chwili zobaczyłam w oddali , że zbliża się do mnie auto. O patrzcie ktoś się obudził. Wyczujcie sarkazm. Zobaczyłam , że zbliżam się do głównej drogi. Wykręciłam tak , że teraz się na niej znalazłam. Pchnęłam skrzynię do przodu, wcisnęłam mocno gaz i z piskiem opon odjechałam , nie czekając na niego.
Dojechałam na posesje swojego domu. Wyłączyłam silnik i wysiadłam z auta. Skierowałam się do wejścia przez , które po chwili weszłam. Zdjęłam buty i poszła prosto korytarzem.
-Jestem - krzyknęłam
-Do salonu - usłyszałam głos wujka. Ups...wtopa.
Doszłam do salonu , gdzie siedział już Mike. Jego wyraz twarzy nie zdradzał żadnych emocji. Co dla mnie było minusem. Szczerze to byłam tym kompletnie znudzona. Pewnie będzie to kazanie co ja sobie myślę ble ble ble i takie tam. Usiadłam na skórzanym fotelu na przeciwko niego , tylko , że dzielił nas mały , ale szeroki stolik.
-No więc wołałeś mnie - zaczęłam powoli
-No to może powiesz mi gdzie byłaś teraz? - zapytał
-No jak to gdzie w szkole - powiedziałam znudzona
-Tak to czemu zadzwoniła do mnie twoja wychowawczyni , że uciekłaś z lekcji - powiedział poirytowany
-O boże jędza się poskarżyła. Uciekłam bo kazał mi iść do dyrektora za nic - powiedziałam wkurzona
-Za nic? - dopytywał
-No tak. Jedyne co powiedziałam to , że nie chce siedzieć z takim jednym frajerem i to wszystko - westchnęłam znudzona
-Czemu? - zapytał już nieco spokojniej
-Bo mnie wkurza. Jest irytujący , ciągle coś do mnie ma. Jest jak wrzód na dupie - Mike roześmiał się głośno
-Podoba ci się - powiedział po chwili
-Co?!?! Wcale nie!!! - krzyknęłam
-Oj wy młodzi - pokręcił głową rozbawiony
-I co teraz? - zapytałam
-No zostałem wezwany na jutro do szkoły , tak jak rodzice tego twojego chłopaka
-On nie jest mój - przerwałam mu. Spojrzał na mnie sceptycznie na co ja ruchem ręki pokazałam by kontynuował.
-No i to wszytko , pewnie będziesz musiała ją przeprosić. A kary i tak nie dostaniesz bo jaką miał bym ci dać? Na telefon , laptopa? I tak byś se kupiła drugiego. Na nie wychodzenie z domu? I tak byś się wymknęła. Zbyt dobrze cię znam. Ja w twoim wieku robiłem większe "psikusy" swojej wychowawczyni. - powiedział
-Tsa...gorsze rzeczy robiłam i nikogo nie musiałam przepraszać. A ona już dupę spina żebym ją przeprosiła. - powiedziałam
-Dobra możesz już iść do siebie. Do szkoły mam przyjść jak będziesz miała z nią lekcje. To chyba czwarta.
-Dobra idę zmęczona jestem - wstałam i ruszyłam w stronę schodów na górę. Naprawdę jestem mile zaskoczona jego zachowaniem. Coraz bardziej mi się to podoba.
Położyłam się na łóżko. Z przedniej kieszeni spodni wyjęłam mój telefon sprawdzając , która jest godzina. Wskazywał 17:20. Kurwa ile ja tam z nim siedziałam!!! Miałam 15 nieodebranych połączeń od Cat. Cholera zabije mnie. Wybrałam jej numer.
Pierwszy sygnał...
Drugi sygnał...
Trzeci sygnał...
-Halo - powiedziała
-Hej tu Mel - powiedziałam
-Mel. O boże wiesz jak się martwiłam! Gdzie ty byłaś! Nie odbierałaś telefonów myślałam , że ci się coś stało. Natychmiast masz mi to wytłumaczyć! - krzyczała do słuchawki. Na wszelki wypadek odsunęłam telefon od swojego ucha. Nie martwcie się i tak ją słyszałam. Pewnie wujek na dole też.
-Uspokój się bo jakiegoś ataku dostaniesz - odparłam wymijająco
-Ty mi tu o żadnym ataku nie gadaj ,tylko mów czemu ty i Justin zniknęliście, jak byście się pod ziemię zapadli.
-No bo on mnie gdzieś zabrał i se gadaliśmy i to wszystko - wywróciłam oczami
-Ha mówiłam , że jeszcze będziecie razem. To tylko kwestia czasu - powiedziała rozmarzona
-Ja z nim nie będę! Zrozum to!- krzyknęłam do słuchawki
-A tak wogóle to gdzie wy byliście? - zapytała
-A nie powiem. TAJEMNICA kochana
-Oj no weź. Nie bądź taka. Powiedz - nalegała
-Wiesz co muszę kończyć bo mój kot chce wyskoczyć przez okno-mówiłam pośpiesznie
-Ale ty przecież nie masz kota - jestem pewna , że miała zdezorientowany wyraz twarzy.
-No właśnie - powiedziałam i zakończyłam połączenie.
Wstałam z łóżka i powędrowałam do garderoby. Zaczęłam szperać po wszystkich półkach w znalezieniu za małych ciuchów czy butów. Po 30 minutach zebrałam 6 worków, ale to i tak nie jest 1/8 tego co powinnam oddać. Na dzisiaj to na razie wystarczy i tak bym więcej nie uniosła. Zniosłam wszystko do bagażnika i wróciłam się do domu po telefon , którego zapomniałam. Wzięłam go z łóżka i zeszłam na dół. Na mojego pecha spotkałam po drodze Mike'a.
-Gdzie się wybierasz? - zapytał
-A tu i tam. Zwiedzę trochę okolice , bo wiesz jak mam tu na razie mieszkać to muszę wiedzieć gdzie co jest. - szczerze to mogę powiedzieć , że miej więcej wiem gdzie co jest. No co? Jak gdzieś jadę to rozglądam się i zapamiętuję po szczególne miejsca czy ulice.
-I tak ci nie wierze , ale jedź. Nie wracaj późno. - ostrzegł mnie palcem
-"Ta bo wyślesz po mnie brygadę wyszkolonych żółwi ninja" - powiedziałam sarkastycznie
-Ej!!! Ja nadal wierze , że one chodzą po kanałach - oburzył się jak małe dziecko
-Dobra , ja muszę lecieć. Pa pa - powiedziałam na odchodne.
Wysiadłam z auta i skierowałam się do mało zachęcającego budynku. Sprawdziłam godzinę na telefonie , która wskazywała 18:25. Pchnęłam średniej wielkości drzwi i to co zobaczyłam mnie przeraziło. Naprawdę nie wiem jak można żyć w takich warunkach. Ściany były obdarte ze starej tapety, okna nie szczelne przez co wpadało zimne powietrze , żarówki do wymiany i wiele innych rzeczy. Po chwili dobiegł mnie miły głos średniego wieku kobiety.
-Chyba się zgubiłaś kochanie to jest dom dziecka a ty jak widzę jesteś za młoda na adoptowanie dziecka - zażartowała
-No właśnie dobrze trafiłam. - powiedziałam uśmiechając się przyjaźnie do brunetki.
-Tak? - zapytała zdziwiona
-Tak. Chciałam oddać kilka ciuchów. Nie które są za małe , a nie które nie potrzebne. - powiedziałam
-Okay. A gdzie one są? - zapytała
-W aucie pomorze mi pani je wnieść? - spytałam grzecznie
-Jasne. Chodźmy , dzieciom na pewno się spodoba - doszłyśmy do mojego auta. Wyraz twarzy tej kobiety pokazywał , że nie spodziewała się , że mogę jeździć takim autem. Otworzyłam bagażnik i wyjęłam pierwsze dwa worki , które podałam niebiesko okiej drugie dwa wzięłam ja.
-Dużo tego - powiedziała , gdy szłyśmy do budynku
-To mało w porównaniu z tym co będę tu przynosiła - powiedziałam jak położyłyśmy worki nie małej wielkości w takim jakby salonie.
-Co masz na myśli? - zapytała
-Jeśli jest taka możliwość to chce odwiedzać te dzieci , przynosić tu ciuchy i takie tam potrzebne rzeczy - powiedziałam a jej oczy się zaszkliły
-Na prawdę dziękuje. Ty chyba jesteś aniołem - przytuliła mnie
-E...tam jakim aniołem po prostu lubię dzieci.
Wniosłyśmy ostatnie worki do pomieszczenia po czym kobieta zawołała dziewczyny, bo miałam tylko damskie ciuchy.
-Przepraszam , zapomniałam się przedstawić. Melania - powiedziałam do brunetki
-O ja tam nic się nie stało. Pattie - uścisnęłam jej dłoń. Po chwili przerwał nam krzyk jednej z dziewczyn.
-O Boże to jest torebka od Louis Vuitton - krzyknęła jakaś blondynka
-Cholera to wszystko jest od znanych projektantów - krzyknęła jakaś szatynka. Po chwili poczułam jak coś mnie ściska przez co nie mogłam oddychać. Nie dziwcie mi się , jak cała grupa nastolatek rzuca się na ciebie. Oczywiście to było miłe z ich strony.
-Dziękujemy - krzyknęły
-Och nie ma za co , ale jak chcecie żebym ty jeszcze kiedykolwiek przyszła to musicie mnie puścić bo nie mogę oddychać - wykrztusiłam , na co one od razu zareagowały i mnie pościły.
-Dobrze ja już będę się zbierała późno się robi. Jak by pani czegoś potrzebowała czy dzieci to proszę do mnie zadzwonić - podałam jej mój numer
-Na prawdę jeszcze raz ci dziękuje w moim i ich imieniu - wskazała palcem na dziewczyny
-Nie ma sprawy. Do widzenia - pożegnałam się
-Pa pa - powiedziała
Justin POV.
Aktualnie leże sobie na łóżku i gapie się w sufit. Nie mogę wyjść z domu dopóki moja mama nie wróci z pracy. Bo w domu jest moje rodzeństwo i nie mogę ich zostawić samych. Kocham ich , ale niańczenie jest czasami męczące. Po chwili usłyszałem zamykane drzwi na dole.
-Jestem - krzyknęła moja rodzicielka
Zszedłem na dół do kuchni gdzie obecnie się znajdowała. Chciałem ją pocałować w polik , ale się odsunęła. Zmarszczyłem brwi , na znak , że nie rozumiem o co jej chodzi.
-Może mi wytłumaczysz , gdzie się dziś szlajałeś? - zapytała wkurzona
-Wszędzie i nigdzie - powiedziałem znudzony
-Jak to wszędzie i nigdzie!?!? Albo wiesz może mi wytłumaczysz dlaczego pijesz alkohol na wycieczkach szkolnych co??? - zapytała
-O Jezu to był tylko jeden drink - wywróciłem oczami
-O jeden za dużo. Jak tak dalej pójdzie to wylecisz z tej szkoły - powiedziała łagodniej
-Dam sobie rade - odparłem
-No bo ty zawsze dajesz sobie rade - syknęła
-Dobra wychodzę nie chce mi się tego słuchać - powiedziałem i poszedłem do przedpokoju gdzie założyłem buty. Wiedziałem , że za mną poszła.
-Tak nie chcesz tego słuchać , a ja co mam powiedzieć na to , że będę musiała słuchać na ten temat jutro w szkole - powiedziała
-Pa - powiedziałem i wyszedłem z domu
-Gdzie ty idziesz!?!?! -krzyknęła jak wsiadałem do samochodu, ale już jej nie odpowiedziałem. Wiem jestem hujem nie musicie mi tego mówić.
~*~
Rozdział nie sprawdzony , później to zrobię i poprawie wszystko.
Więc postanowiłam , że na razie nie zawieszę bloga.
Robię to dla was kochani <3
Co do rozdziału to wy musicie ocenić czy wam się podoba.
Rozdziały będą się pojawiały pewnie co tydzień.
Zapewne będzie to w weekend.
Dziękuję za komentarze i ponad 12.000 wyświetleń.
#MuchLove
Zapisujcie się w zakładce Informowani
Pytajcie mnie o wszystko ---> Ask
Ask Melanie ---> ask.fm/MelanieBellaCarterToretto
Ask Justina ---> ask.fm/JustinDrewBieberHB
Twitter : https://twitter.com/natalusia99
Bierzcie proszę mojego bloga do obserwowanych :)
Polecajcie go znajomym.
Do następnego :*
CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3
To dla mnie na prawdę wiele znaczy. Chce wiedzieć ilu was tu jest.
Dzięki temu na mojej twarzy pojawia się uśmiech.